wtorek, 13 stycznia 2015

7. Chrzest bojowy (2)

Akamaru i Kiba przeczesywali pobliski teren w nadziei, że wpadną na jakiś trop opponentów. Shino cierpliwie czekał na reakcję swoich "maleńkich przyjaciół", którzy szukali śladów feromonów. Akamaru zaglądał w najbardziej niedostępne miejsca w nadziei, że znajdzie jakiś zapach lub przedmiot pomocny w wykonaniu misji. Shino nagle dostał sygnał.
- Namierzyliśmy ich, nie traćmy czasu-krzyknął chłopak w kierunku reszty drużyny. Wszyscy ruszyli za Abumare. Dotarli na miejsce. Było to wielkie wejście do jaskini, przez ciemność w niej panującą, nie można było dojrzeć, co znajduje się w środku.
- Uważajcie, musimy zachować najwyższą ostrożność- powiedziała Kurenai- Nie wiemy czy gospodarze są w środku. Hinata!- zwróciła się do Hyugi.
- Hai!- biało oka aktywowała Byakugana, jej oczy, niczym rentgen przenikały przez ściany skalne.- Pusto, nikogo nie ma... żywego- odpowiedziała, ale wiedziała już co ich czeka. Po tych słowach wszyscy weszli do środka. Otaczał ich ciemność. Kurenai zapaliła pochodnię, a światło odsłoniło straszną prawdę. To co zobaczyli totalnie ich przeraziło. Wszędzie były dziwne narzędzia, wyglądały jak chirurgiczne, a na stołach leżały martwe ciała rolników.
- Co to jest do jasnej cholery?- krzyknął przerażony Kiba.- Co za potwór mógł zrobić coś takiego?- nie mógł uwierzyć w takie okrucieństwo. Wyraźnie ktoś przeprowadzał eksperymenty na zwłokach. Tuż obok leżały sterty zapisków. Hinata podeszła i zabrała jeden z nich. Był na nim opis jakiejś dziwnej techniki. Zawierała dokładne szczegóły jej przygotowania, pieczęcie. W pewnym momencie tuż obok Kiby przeleciała kula ognia, która podpaliła całe wnętrze jaskini.
- To oni! Uwaga, ogień! Uciekajcie z jaskini- Kurenai wydała rozkaz i rzuciła się w pogoń za wrogiem. Kłęby dymu zaczęły wypełniać pomieszczenie, co utrudniało oddychanie. Hinata patrzyła jak zahipnotyzowana na płonące dowody okrutnej zbrodni. Kiba złapał ją za rękę próbując wyprowadzić na zewnątrz. W płomieniach dostrzegła tylko jedną rzecz, spowity w płomieniach symbol na ścianie...
 
Cała trójka bezpiecznie upuściła pułapkę. Po chwili dołączyła do nich Kurenai.
- Wszyscy cali? Nasz przeciwnik uciekł. Praktycznie się rozpłynął w powietrzu. Musiał być świetnie wyszkolony...- widać było, że Sensei jest zła na siebie, bo pozwoliła mu zbciec. Była ambitna i nie lubiła ponosić porażkę, a ucieczka tego ninja tym dla niej była.
- Coś ewidentnie próbowali ukryć przed nami. Dopilnowali by spłonęły papiery, widziałam na nich opisane bardzo dziwne techniki i wytyczne jak je przeprowadzić- powiedziała Hinata. 
- Tak, masz rację. Ale zostali zdemaskowani i na pewno już tu nie wrócą. Gdy tylko dotrzemy do Konoha, to złożę raport Trzeciemu. Wracajmy, trzeba przekazać wiadomość panu Kurosaki.- Tylko on był szczęśliwy z nich wszystkich, nie można mu się dziwić, bo problem najprawdopodobniej został rozwiązany.
- Nie wiem jak Wam dziękować! Dzięki Wam znowu możemy czuć się bezpieczni, dziękują Wam przyjaciele w imieniu wioski i moim własnym.- był przeszczęśliwy.
- Cieszymy się, że mogliśmy pomóc, pomimo że wróg uciekł- powiedziała Yuhi, ta sprawa dalej ją męczyła. Kaoru również przyszła się pożegnać. Najbardziej rozpaczał Kiba, musiał zostawić swoją nową sympatię i wrócić do wioski. Akamaru merdał ogonem z radości.
- No nic, ruszajmy!- rzekł Kiba i wszyscy ruszyli w stronę rodzinnej wioski. Tylko Hinata była poważna i zamyślona.Późnym wieczorem byli już na miejscu. Kurenai natychmiast udała się do siedziby Hokage, a reszta rozeszła się do swoich domów. Hinata od razu udała się do swojego pokoju, w rezydencji było cicho. wszyscy spali, więc przemknęła się szybko do siebie, starając się by nikogo nie zbudzić. Położyła się do łóżka. "To było straszne, przeraziło mnie totalnie. Szkoła nie przygotowuje uczniów do takich doświadczeń. Kim jest ten potwór co skrzywdził tych niewinnych ludzi? Co tak naprawdę odbywało się w tej jaskini? Ten znak na ścianie. Co oznaczał? Bycie Ninją, to wcale nie jest taka łatwa sprawa..." Zasnęła głębokim snem, po dniach pełnych wrażeń, a wiedziała że jutro czeka ją zdanie relacji z misji zarówno bratu jak i ojcu. Musiała wypocząć.
(Następnego dnia)
- Dzień dobry Oto-san. Wróciłam z pierwszej misji, cała i zdrowa- powiedziała Hinata zwracając się do Hiashiego. Spotkali się oboje w jadalni na śniadaniu. Rzadko to się zdarzało, bo ojciec był bardzo zajęty, poza tym nie dbał za bardzo o wspólne posiłki. Jedyne co wspólnie robili to treningi i rodzinne narady. Które też ograniczały się głównie do wydawania bliźniakom poleceń, bądź przedstawienia planu dnia. Nejiego nie było. Jeszcze nie wrócił, jak to określił Gai-sensei (opiekun drużyny 9), z misjo-treningu.
- To dobrze, wykazałaś się jakoś szczególnie w tej misji?- zapytał spokojnie. "Jak zwykle, liczy się tylko sukces i prestiż"
- Nie miałam ku temu zbyt wielkiej okazji. Przeciwnik unikał bezpośredniego starcia- odpowiedziała spokojnie.
- No trudno, może będzie okazja na następnej misji. Jak skończysz śniadanie to udasz się ze mną do siedziby Rady Wioski. Mam tam parę spraw do załatwienia, pomożesz mi- jego słowa były jak rozkaz. Nikt nie mógł się przeciwstawić. Był bardzo autorytarny, rządził twardą ręką. Nie było mowy o żadnej odmowie. Hinata wiedziała, ze nici z jej planów. "Niech ten Neji wraca, ja do roli reprezentantki klanu zupełnie się nie nadaję..."
   

3 komentarze:

  1. Hmm czyżby chore doświadczenia Orochimaru? Dobrze, że nic poważnego się nie wydażył, ale myślę, że to dopiero początek grubszej sprawy.
    Współczuję Hinacie takiego ojca. Straszny.
    A ogólnie super ale któtko. :)

    OdpowiedzUsuń

Napisz do mnie Napisz do nas... Wyslij