niedziela, 11 stycznia 2015

6. Chrzest bojowy (1)

Droga była długa, bowiem trasa między dwoma wioskami zajmowała praktycznie cały dzień. Na początku orszaku szedł Kiba z Kaoru. Zabawiał ją dziwnymi, ale śmiesznymi historyjkami. Kaoru wyglądała na dość zainteresowaną, a poczucie humoru młodego ninja wyraźnie jej przypasowało. Tylko biedny Akamaru wydawał się być zazdrosny, ze jego przyjaciel nie poświęca mu tyle uwagi. Następnie, tuż za nimi, podążała Hinata i Shino. Opowiadał jej o insektach, ciekawostkach z ich życia, Białooka nie spodziewała się, ze istnieje tyle gatunków tych istot. Hyuga doskonałą kompanką do rozmów dla Abumare, a on sam był w swoim żywiole. Kurenai szła na samym końcu i obserwowała swoich podopiecznych. Była bardzo zadowolona, że wreszcie okazano jej dozę zaufania i powierzono młodych ludzi pod opiekę. Po wielu godzinach maszerowania doszli do wyznaczonego celu. Wioska była ogromna, na pewno o wiele lepiej zaludniona niż Konoha.
- Dziękuję Wam bardzo za pomoc!- powiedziała Kaoru do swoich towarzyszy.
- To była przyjemność! Drużyna 8 zawsze do usług!- odrzekł szczęśliwy Kiba. Widać było, ze stara się zaimponować dziewczynie.
- Zapraszam Was na kolację.Pragę abyście u nas przenocowali. Nie mogę pozwolić byście wracali nocą do Konohy- Kurenai wyraził zgodę. Wszyscy byli zmęczeni, a odpoczynek dobrze by im zrobił.
(Kilka godzin później)
Kolacja była wspaniała, a stół uginał się pod nadmiarem jedzenia, do tego tak pysznego. Kalmary, wieprzowina w kilku smakach, krewetki, dla każdego smakosza coś się znalazło. Można było od razu poznać, że Kaoru należała do wysoko postawionej rodziny. Przy stole siedział też ojciec Kaoru. Był przystojnym mężczyzną w średnim wieku. Dużo dyskutował z Kurenai-sensei i opowiadał o wiosce i ich gospodarce. Bowiem Wioska Traw utrzymywała się głównie z rolnictwa i zaopatrywała swoich sąsiadów, w tym Konohe .
- Panie Kurosaki. Pan Hakigawa przyszedł i prosi o natychmiastowe spotkanie- poinformował służący. 
- Niech wejdzie i się do nas dołączy- odpowiedział uprzejmie i dał znak aby wprowadzić nowego gościa.
- Witaj Ishi, mamy problem... O nie zauważyłem, że masz gości. Wybacz, że przeszkodziłem, ale zaginęła kolejna osoba.- rzekł mężczyzna. Pan Hakigawa był wysokim, ale już leciwym mężczyzną. Po jego zachowaniu można było wywnioskować, ze jest bardzo zdenerwowany. Głos drżał mu strasznie, a źrenice wyraźnie były rozszerzone, ewidentnie coś go przeraziło.
- Kolejna? Musimy wreszcie coś z tym zrobić! Dlaczego straż jest obojętna? Cholera...- Ishi został totalnie wyprowadzony z równowagi.
- Co się stało panie Kurosaki?- zapytała zaniepokojona Kurenai.
- Od jakiegoś czasu, notorycznie giną ludzie z wioski. Przepadają jak kamień w wodę. Panuje ogromne przerażenie, nasza straż nic nie robi. Nie wiem czy są też wplątani w to?! A może to jakieś demoniczne moce! Nie mam pojęcia. Pozostaje nam działanie na własną rękę- był załamany. Widzieli w jego oczach rozpacz i bezsilność.
- Sensei! Pomóżmy im!- krzyknął nagle Kiba- Oni potrzebują wsparcia.
- Kiba, to nie jest takie proste. Dostaliśmy konkretne zadanie do wykonania. Musimy wypełniać polecenia...- odpowiedziała Kurenai. Wiedziała, że musi być dla żółtodziobów autorytetem i nauczyć ich podstaw Kodeksu Ninja.
- Ale bycie Ninja, to nie tylko wypełnianie rozkazów. Prawda Sensei?! Mamy chronić i wspomagać słabszych- Hinata swoją wypowiedzią starała się poprzeć zdanie kolegi.
- Jak dla mnie sprawa jest oczywista- powiedział chłodno Shino- Nie mamy nad czym tu dyskutować. Musimy im pomóc- cała trójka spojrzała na swoją Sensei. Przez chwilę spoglądała na swoich podopiecznych. Ostatecznie zgodziła się z nimi. Trzeba było jakoś pomóc tym biedakom. W głębi serca była dumna z podopiecznych. Zauważyli problem i postanowili działać, nie byli obojętni.
- Panie Kurosaki, proszę nam wszystko opowiedzieć- zwróciła się do gospodarza. Okazało się, że trakcie kilku miesięcy zaginęło blisko 10 osób. Głównie byli to mężczyźni około 30 roku życia. Te wydarzenia powodują przerażenie wśród rolników. Ludzie boją się opuszczać swe domy.
- Chodźmy zobaczyć miejsce, gdzie widziano ostatnio zaginionego- odrzekła Kurenai.
- To niedaleko, blisko rzeki.- poinformował Hakigawa. Kaoru została w domu, ojciec wolał być przekonany, że będzie bezpieczna. Okolica była piękna. Polana przez którą przepływała rzeka, w świetle księżyca nabrała niesamowitego uroku. Rzeczywiście, nie było żadnego śladu.
- Podzielmy się, Wasza trójka niech tu zostanie, może coś wywęszycie, a ja ruszę z Panem Kurosaki i Hakigawą zobaczyć kolejne miejsce- poinformowała ich i ruszyła. Dzieciaki zostały same.
- Akamaru, pokręć się tu troszkę. Może uda Ci się coś znaleźć.- szczeniak krążył po okolicy w nadziei, ze znajdzie jakiś ślad.
Po chwili pies zaczął warczeć.  Kiba szybko zareagował.
- Uważajcie, Akamaru coś wyczuł- zaraz po tych słowach w kierunku Hinaty i Shino poleciały shurikeny. Ninja z łatwością uniknęli ataku.
- Shino, na prawo!- krzyknął Kiba, widząc jak przeciwnik zbliża się do kolegi. Abumare chwycił swojego kunaia i odparł atak.
- Hakke Kusho!- krzyknęła Hinata. Z dłoni Hyugi  poleciała w stronę oponenta potężna fala, trafiając i odrzucając go. Dziewczyna miała aktywowaną swoją wyjątkową zdolność, Byakugana. To te niesamowite oczy sprawiły, że była w stanie wykonać tak potężną technikę. Widziała już wszytko wokół siebie. Nawet noc nie była dla niej przeszkodą. Było trzech zamaskowanych osobników. Dwóch z nich zaczęło uciekać. Trzeci zdążył się pozbierać i ruszył w stronę swoich sojuszników.
- Uciekają!- krzyknęła Hinata. Jednak zniknęli tak samo szybko jak się pojawili. W tym samym momencie zjawiła się Kurenai.
- Świetnie sobie poradziliście- odrzekła- Teraz przynajmniej mamy pewność z kim musimy się zmierzyć. Jestem z Was dumna, tak szybka reakcja. Szkoda tylko, że zdążyli nam uciec, znowu będziemy musieli czekać aż znów zaatakują.- podsumowała Sensei.
- Nie do końca- odezwał się Shino- Puściłem moich małych towarzyszy na naszych przeciwników. Pozostawili na nich feromony (informacja dla czytelników, feromony to lotne substancje chemiczne, podstawa komunikacji wśród insektów), to kwestia czasu by namierzyli kryjówkę naszych przeciwników.
- Sprytne Shino!- Kiba był pod wrażeniem podstępnego posunięcia kolegi w ogniu walki.
- To czekajmy. Proszę się nie martwić Panie Kurosaki. To nie demony są winne całemu zamętowi, ale człowiek. Więc możemy ten problem rozwiązać- stwierdziła patrząc na zmartwionego gospodarza.
"Zaczęło się! Prawdziwa misja. Chrzest bojowy zaliczony, teraz tylko musimy znaleźć przeciwnika... Tak wtedy myślałam. Teraz wiem że to był dopiero początek o wiele bardziej skomplikowanego problemu, który z czasem przybył też i do Konohy"

CDN

Witajcie moi mili ;)
Postanowiłam podzielić się z Wami jeszcze jednym rozdziałem mojej historii, może on zachęci Was jeszcze bardziej do powrotu w najbliższym czasie. Poza tym nie wiem ile wolnego czasu będę miała w przyszły tyg, bo zapowiada się pracowicie. Życzę udanego dnia!
RR
P.S. Zachęcam Was również do pisania do mnie maili z pytaniami, pomysłami, prośbami, linkami do Waszych blogów. Na wszystkie maile odpowiem najszybciej jak się da ;)

4 komentarze:

  1. Widzę, że Hinata to ogarnięta babka u ciebie. Będzie wymiatać?

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mamy pierwszą misje. Super. Zgodzę się z przedmówcą, Hinata wydaje się być ogarnięta, ale mi się taka podoba. Ciekawe co takiego się później wydarzy. Lece się przekonać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie zakończyłaś ten rozdział. To ciekawa zapowiedź dalszej części. Mam nadzieję, że odczucia po przeczytaniu będą równie pozytywne :)

    OdpowiedzUsuń

Napisz do mnie Napisz do nas... Wyslij