Kochani,
Wybaczcie, ze Was zostawiłam, ale miałam problemy ze zdrowiem, a w szpitalu nie miałam dostępu do neta :( Na szczęście wracam i już w weekend nowa notka ;) Miałam sporo czasu na tworzenie w mojej główce dalszych przygód, więc czekajcie na moje pomysły ;)
Pozdrawiam,
RR
Historia Hinaty Hyuga, opowiedziana zupełnie z nowej perspektywy. Nowe charaktery, ta sama historia, inny przebieg...
czwartek, 28 maja 2015
piątek, 8 maja 2015
Epizody (część 2)
(Przyszłość)
-... i tak tata z wujkiem stanęli na do jednej z najtrudniejszych walk w ich życiu- powiedziała młoda kunoichi siedząc przy łóżku, na którym leżało maleńkie dziecko.
- Mamusi, co było dalej?- dopytywał chłopiec, a jego oczy rozszerzyły się z wielkiej fascynacji.
- To już jutro kochanie- odpowiedziała troskliwa matka całując synka na dobranoc- A teraz idź spać, musisz wypocząć. Jutro mamy dużo spraw do załatwienia i musisz być pełny sił! Dobranoc- kobieta wyszła z pokoju. Usiadła wygodnie w fotelu, miała za sobą ciężki dzień. Zamknęła oczy starając znaleźć w sobie chociaż resztkę sił. Otworzyła oczy i spojrzała na półkę ze zdjęciami. Podeszła bliżej i uśmiechnęła się na widok jednej, szczególnej ramki.
- Teraz jestem szczęśliwa, dzięki Tobie- odpowiedziała spoglądając na mężczyznę na fotografii. Odłożyła delikatnie zdjęcie, zgasiła światło i wyszła na balkon swojego mieszkania. Poczuła chłód, ale nie chciała wracać, wolała spoglądać przed siebie i zachwycać się widokami.
- Tyle krwi przelanej, tyle ofiar... Mam nadzieję, że jeżeli na mnie spoglądasz to jesteś ze mnie dumny- po policzku kobiety popłynęła łza. Ogarną ją wielki smutek, straciła tak ważną osobę, jak wielu ludzi z wioski.
- Jest zimno, a Ty tak lekko... Co się stało?- zapytał mężczyzna, który nagle wszedł na balkon.
- Nic, tak rozmyślałam nad tym wszystkim co się dotychczas stało- wytłumaczyła spokojnie kobieta.Mężczyzna mocno ją przytulił.
- Hinata wracajmy do środka...
- Zaczekaj- wtuliła się mocniej w ramiona ukochanego- Nie puszczaj mnie stąd, nigdy.
- Wiesz, że tego nie zrobię. Zbyt wiele przeszedłem, by mieć to co teraz mam. Będę chronić tego za wszelką cenę.
(Teraźniejszość)
Młody blondasek śmiało przekroczył bramy Konohy.
- Wróciłem!- krzyknął głośno uradowany. Ponad dwa lata nie było go w domu, to dość spory szmat czasu. Naruto cieszył się, ze mógł wrócić do wioski. Szedł główną drogą podziwiając wszystkie budynki. Niewiele się zmieniło, poza paroma nowymi sklepami, wszystko pozostało takie samo. Jednak dla Uzumakiego liczyło się tylko jedno miejsce... Musiał koniecznie dowiedzieć się, czy jego upragnione Ramen nadal jest tak wspaniałe, jak wtedy gdy opuszczał wioskę.
- Naruto?- usłyszał za sobą głos Rock Lee.
- Brewka? Hah, to Ty?! Nic się nie zmieniłeś- odpowiedział blondasek.
- Oczy mnie chyba mylą?- odezwała się wesoło Tenten. Naruto w wielkim skrócie opisał im swoje ostatnie dwa lata. O swoich treningach i przygodach z Ero-seninem. Jednak plotki rozchodzą się bardzo szybko. Wkrótce dołączył do nich Kiba i Shino. Wszyscy bardzo cieszyli się z powrotu Uzumakiego. Każdy martwił się i zastanawiał nad losem najbardziej szalonego ninja z wioski.
- Musisz jak najszybciej zgłosić się do Pani Tsunade, na pewno znajdą się dla Ciebie jakieś zadania. Wyglądasz jakbyś się zastał przez te lata- powiedział złośliwie Kiba
- Żartujesz, jestem silniejszy i bliższy zostania Hokage!
- Powiedział zwykły genin- Kiba wiedział, że ma przewagę nad młodym Uzumakim
- A co? Ty to niby kto?
- A Chunin, jak my wszyscy- odpowiedziała Tenten uśmiechając się.
- Co?! Wszyscy?- Naruto był przerażony tą informacją, znowu pozostawał z tyłu za swoimi rówieśnikami. Czuł się bardzo zdemotywowany.
- Nie wszyscy- dopowiedział Shino- Nie zapominaj o naszych Lwiątkach
- Lwiątkach?- zapytał zaskoczony Uzumaki
- Bliźniaki Hyuga, przecież oboje mają rangę... Jounina- powiedział dumnie Kiba. W końcu Hinata była częścią jego drużyny i cieszył się z jej sukcesów.
- Hinatka i Neji? No prozę, co za ciekawa informacja. No to widzę, ze jednak zmiany są ogromne- blondasek zrozumiał, że nikt nie próżnował przez te lata. Czyli szansa na uratowanie Sasuke znacznie wzrosła.
- Widzę, że niezłą reklamę nam robicie- w tym momencie przed grupą młodych ninja pojawiły się dwie postacie. Chłopak, znacznie wyższy niż jego towarzyszka z brązowymi, długimi włosami spiętymi przy końcach gumką.
- Witaj Naruto- zwróciła się w stronę Uzumakiego młoda dziewczyna. Nie był to nikt inny jak Hinata Hyuga. Naruto z zaskoczeniem spojrzał na kunoichi. Bardzo się zmieniła, szczególnie jej wizerunek. Jej cera była bielsza niż dwa lata temu, a włosy piękne, granatowe i długie. Jej szczupła figura była doskonała. Minęła chwila zanim Naruto zorientował się, ze wręcz "gapi" się na Hyugę bez wypowiedzenia słowa.
- Bliźniaki jak zawsze zaskakują. Dobrze Was znowu widzieć- wydusił wreszcie z siebie.
- Świetnie, ze wróciłeś. W samą porę... Mamy misję, nie dasz rady się dzisiaj rozpakować po wycieczce. Ruszamy do Czcigodnej Tsunade. Mamy misję- odpowiedział Neji
- Neji, daj mu się chociaż ogarnąć. Dopiero co wrócił- dodała pośpiesznie bliźniaczka.
- To ninja, a nie podróżnik. To co Naruto?
- Tego właśnie mi brakowało- uradowany blondas ruszył wraz z bliźniakami w kierunku siedziby Babuni Tsunade. Jego historia zaczynała się na nowo!
(Kilka dni później)
Siedziba władcy węży nie należała do najprzytulniejszych. Pewnie związane to było z dziwną osobowością gospodarza. Orochimaru zawsze unikał słonecznych miejsc i preferował ciemne i zawilgotniałe kwatery.
Sasuke siedział w swojej komnacie. Treningi z Orochimaru nie należały do najprostszych, ale Uchiha w cale się nie zniechęcał, wręcz przeciwnie wreszcie czuł, ze żyje.
- Sasuke-kun!- do pokoju wpadała czerwonowłosa dziewczyna.- Czy możesz mi poświęcić troszkę swojego cennego czasu?- zapytała zalotnie bruneta. Sasuke już miał przystać na prośbę dziewczyny, gdy nagle przed oczami stanęła mu postać Hinaty
- Nie- odpowiedział chłopak- jestem zmęczony, pomęcz kogoś innego. Może jutro..
- Ahh.. no ok- odpwoedziała zmieszana i opuściła pomieszczenie. Sasuke wracał często myślami do dnia kiedy opuścił wioskę. Pamiętał te smutne oczy Hinaty gdy odchodził. Żałował, że dziewczyna nie ruszyła razem z nim. Mogli przecież zabrać ze sobą Nejiego. Znowu byliby jedną drużyną, jak za dawnych lat. W końcu po śmierci matki bliźniaków, obiecywał ze ich nigdy nie zostawi. Pomimo tylu lat nie mógł o niej zapomnieć, a może tylko ona trzymała go chociaż trochę z jego dawnym życiem.
- Heh, jednak są jeszcze we mnie resztki człowieczeństwa.- odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Tak?
- Sasuke, mam wiadomość od naszej zachodniej bazy. Podobno namierzono obcych ninja w tamtej okolicy. Nasi zwiadowcy zidentyfikowali ich jako obywateli Konoha-gakure- Uchiha wykazał po tych słowach wielkie zainteresowanie.
- No proszę... Macie ich zdjęcia?- zapytał i dostał od mężczyzny wydruki z monitoringu- Starzy znajomi... Osobiście tym się zajmę
- Oczywiście, jak sobie Pan życzy- Uchiha został sam w pokoju. Poczuł lekką ekscytację, wkrótce będzie miał okazję zmierzyć się ponownie ze swoim rywalem. Dosięgnął białą broń leżącą tuż obok jego łóżka i przypiął do swojego pasa.
- Naruto, zobaczmy czego się nauczyłeś...
(To już ostatnia część EPIZODÓW. Dalsze notki to tylko historia główna. Mam strasznie mało czasu, a na dodatek chodzi mi po głowie kolejna historia i nie wiem czy rozpoczynać kolejnego bloga. Musze to przemyśleć. Pytanie, czy Wy bylibyście zainteresowani kolejna moją twórczością. No nic, zobaczę jakie wypiszecie opinię na ten temat. Może się dzięki nim skuszę, albo rozmyślę :P)
Sasuke siedział w swojej komnacie. Treningi z Orochimaru nie należały do najprostszych, ale Uchiha w cale się nie zniechęcał, wręcz przeciwnie wreszcie czuł, ze żyje.
- Sasuke-kun!- do pokoju wpadała czerwonowłosa dziewczyna.- Czy możesz mi poświęcić troszkę swojego cennego czasu?- zapytała zalotnie bruneta. Sasuke już miał przystać na prośbę dziewczyny, gdy nagle przed oczami stanęła mu postać Hinaty
- Nie- odpowiedział chłopak- jestem zmęczony, pomęcz kogoś innego. Może jutro..
- Ahh.. no ok- odpwoedziała zmieszana i opuściła pomieszczenie. Sasuke wracał często myślami do dnia kiedy opuścił wioskę. Pamiętał te smutne oczy Hinaty gdy odchodził. Żałował, że dziewczyna nie ruszyła razem z nim. Mogli przecież zabrać ze sobą Nejiego. Znowu byliby jedną drużyną, jak za dawnych lat. W końcu po śmierci matki bliźniaków, obiecywał ze ich nigdy nie zostawi. Pomimo tylu lat nie mógł o niej zapomnieć, a może tylko ona trzymała go chociaż trochę z jego dawnym życiem.
- Heh, jednak są jeszcze we mnie resztki człowieczeństwa.- odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Tak?
- Sasuke, mam wiadomość od naszej zachodniej bazy. Podobno namierzono obcych ninja w tamtej okolicy. Nasi zwiadowcy zidentyfikowali ich jako obywateli Konoha-gakure- Uchiha wykazał po tych słowach wielkie zainteresowanie.
- No proszę... Macie ich zdjęcia?- zapytał i dostał od mężczyzny wydruki z monitoringu- Starzy znajomi... Osobiście tym się zajmę
- Oczywiście, jak sobie Pan życzy- Uchiha został sam w pokoju. Poczuł lekką ekscytację, wkrótce będzie miał okazję zmierzyć się ponownie ze swoim rywalem. Dosięgnął białą broń leżącą tuż obok jego łóżka i przypiął do swojego pasa.
- Naruto, zobaczmy czego się nauczyłeś...
(To już ostatnia część EPIZODÓW. Dalsze notki to tylko historia główna. Mam strasznie mało czasu, a na dodatek chodzi mi po głowie kolejna historia i nie wiem czy rozpoczynać kolejnego bloga. Musze to przemyśleć. Pytanie, czy Wy bylibyście zainteresowani kolejna moją twórczością. No nic, zobaczę jakie wypiszecie opinię na ten temat. Może się dzięki nim skuszę, albo rozmyślę :P)
czwartek, 7 maja 2015
Kiyoko Hyuga
Kiyoko Hyuga była uznawana za jedną z najpiękniejszych kunoichi Konohy. Miała piękne, długie włosy o odcieniu ciemnego granatu, a oczy niczym dwa najjaśniejsze księżyce. Z charakteru pogodna i oddana towarzyszka, troskliwa i wyrozumiała, ale zarazem zdecydowana i pewna siebie. Jej delikatna uroda i niesamowity wdzięk budziły zachwyt wśród wielu przedstawicieli płci przeciwnej, co w młodzieńczych latach było powodem nie jednej męskiej sprzeczki. Na polu walki jednak była niepokonana. Jej tajemnicze techniki, szybkość i ogromna siła nie miała obie równych. Wraz ze swą piękną kataną siała grozę wśród swoich przeciwników, którzy woleli unikać kontaktu z tajemniczą kunoichi z klanu Hyuga. To wszystko sprawiało, że była jeszcze bardziej pożądana przez innych, bo cóż to za fascynujące połączenie: piękna a zarazem groźna. Była żoną głowy klanu, Hiashiego Hyugi i matką uroczych bliźniaków, Nejiego i Hinaty. Kochała swoją rodzinę ponad wszystko. Po przyjściu na świat dzieci, porzuciła zupełnie życie ninja i poświęciła się rodzinie. Wszyscy zgodnie twierdzili, że bliźniaki były niesamowite i cudownym osiągnięciem rodziców. Neji był lustrzanym odbiciem swego ojca. Od najmłodszych lat podobieństwo było uderzające, kolor włosów, specyficzna mimika, chłopiec był mni wersją Hiashiego. Natomiast Hinata odziedziczyła po matce wszystkie cechy fizyczne, charakter, a co najważniejsze talent. Granatowe włosy, jasna karnacja i ten wyjątkowe oczy które zachwycały wszystkich dookoła, to były największe odziedziczone atuty. Można by rzec, że idealna rodzina. Któż by mógł pomyśleć, że szczęście tak łatwo można stracić?
(Wieczór, okolice rezydencji klanu Hyuga, 7 lat wcześniej)
Kiyoko jak co dzień wybrała się na samotny, wieczorny spacer. Była to cieczka do jej oazy spokoju, gdzie w samotności mogła się wyciszyć i uciec od codziennych problemów. Jej kontemplacje przerwał nagle ruch jaki usłyszała w oddali. Nagle przed nią pojawiła się postać mężczyzny.
- To Ty? A co Cię tu sprowadza?- zapytała osobnika, którego twarzy nie można było rozpoznać.
- Chcę zapytać przy przemyślałaś naszą rozmowę?
- Owszem, ale nie zmieniłam zdania. Zależy mi na rodzinie i nie zamierzam nic zmieniać- odpowiedziała stanowczo.
- No cóż... Twoja wola.- nagle Kiyoko poczuła ogromny ból, a na swojej szacie zauważyła powiększającą się plamę ciepłej krwi. Nie mogła złapać oddechu. Była w szoku, nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Zaczęła czuć chłód na swoich plecach. Upadła na kolana łapiąc się w miejsce źródła bólu.- Skoro nie jesteś ze mną, to jesteś przeciwko mnie. Niestety jesteś dla mnie zagrożeniem, a skoro nie chcesz mi pomóc...- dodał mężczyzna podchodząc do Hyugi i zadając jej kolejny cios.
- Nie powstrzymasz tego. Jak nie ja to inni Cię zniszczą- odpowiedziała resztką sił. Zaczynała coraz słabiej widzieć. Po policzku zaczęły spływać jej łzy. Pomyślała o swojej rodzinie. Bliźniaki tak bardzo ją potrzebują, ale również jej mąż. Była z nimi tak szczęśliwa... Żyć nie umierać, a przyszło odchodzić.
- Ja nie znam i nie zaznam smaku porażki. Hmmm, widzę, że nie masz miecza. To troszkę komplikuje sprawę, ale przecież zdobycie go nie jest niemożliwe.- spoglądał na twarz Kiyoko- Nie chciałem być aż tak brutalny, ale skoro nie jesteś ze mną, to jesteś przeciwko mnie- odpowiedział odchodząc od krwawiącego ciała swojej ofiary. Kobieta leżała na ziemi i spoglądała na gwiaździste niebo. Nagle usłyszała wołanie.
- Kiyoko, kochanie! Gdzie jesteś? Co tak długo?- Hiashi był zaniepokojony nieobecnością żony. Kobieta nie miała nawet siły krzyczeć, szybko słabła. Mężczyzna szybko zauważył ciało żony.- Kiyoko, co się stało?! Kto to zrobił?- dopytywał przerażony. Rozglądał się by szukać pomocy. Nagle poczuł delikatny uścisk żony na swojej dłoni.
- Hiashi... To na nic... Jest już za późno- Po policzku mężczyzny spływały łzy.- Chroń nasze maleństwa.
- Nie zostawiaj nas, Kiyoko! Musisz walczyć, ja nie dam rady, bez Ciebie jestem nikim- dodał cichutko tuląc ciało żony.
- Jak będzie Ci ciężko to spójrz na gwiazdy. One zawsze tam są, a na jednej z nich będę siedzieć i uśmiechać do Was i zawsze chronić. Ale wiesz, nie powiem Ci na której... W ten sposób na każdej z nich będziecie mnie widzieć...
Następnego dnia, po odkryciu strasznej zbrodni, cała wioska pogrążyła się w żałobie. Nikt nie umiał znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania: Kto i Dlaczego? Po tym wydarzeniu, klan Hyuga totalnie odciął się od reszty wioski. Jedynymi z którymi utrzymywali bliższy kontakt był Ród Uchiha. Fugaku postanowił prowadzić osobiście śledztwo aby znaleźć mordercę Kiyoko, lecz bez rezultatów. Hiashi stracił nadzieję na znalezienie mordercy swojej ukochanej.
(Wieczór, okolice rezydencji klanu Hyuga, 7 lat wcześniej)
Kiyoko jak co dzień wybrała się na samotny, wieczorny spacer. Była to cieczka do jej oazy spokoju, gdzie w samotności mogła się wyciszyć i uciec od codziennych problemów. Jej kontemplacje przerwał nagle ruch jaki usłyszała w oddali. Nagle przed nią pojawiła się postać mężczyzny.
- To Ty? A co Cię tu sprowadza?- zapytała osobnika, którego twarzy nie można było rozpoznać.
- Chcę zapytać przy przemyślałaś naszą rozmowę?
- Owszem, ale nie zmieniłam zdania. Zależy mi na rodzinie i nie zamierzam nic zmieniać- odpowiedziała stanowczo.
- No cóż... Twoja wola.- nagle Kiyoko poczuła ogromny ból, a na swojej szacie zauważyła powiększającą się plamę ciepłej krwi. Nie mogła złapać oddechu. Była w szoku, nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Zaczęła czuć chłód na swoich plecach. Upadła na kolana łapiąc się w miejsce źródła bólu.- Skoro nie jesteś ze mną, to jesteś przeciwko mnie. Niestety jesteś dla mnie zagrożeniem, a skoro nie chcesz mi pomóc...- dodał mężczyzna podchodząc do Hyugi i zadając jej kolejny cios.
- Nie powstrzymasz tego. Jak nie ja to inni Cię zniszczą- odpowiedziała resztką sił. Zaczynała coraz słabiej widzieć. Po policzku zaczęły spływać jej łzy. Pomyślała o swojej rodzinie. Bliźniaki tak bardzo ją potrzebują, ale również jej mąż. Była z nimi tak szczęśliwa... Żyć nie umierać, a przyszło odchodzić.
- Ja nie znam i nie zaznam smaku porażki. Hmmm, widzę, że nie masz miecza. To troszkę komplikuje sprawę, ale przecież zdobycie go nie jest niemożliwe.- spoglądał na twarz Kiyoko- Nie chciałem być aż tak brutalny, ale skoro nie jesteś ze mną, to jesteś przeciwko mnie- odpowiedział odchodząc od krwawiącego ciała swojej ofiary. Kobieta leżała na ziemi i spoglądała na gwiaździste niebo. Nagle usłyszała wołanie.
- Kiyoko, kochanie! Gdzie jesteś? Co tak długo?- Hiashi był zaniepokojony nieobecnością żony. Kobieta nie miała nawet siły krzyczeć, szybko słabła. Mężczyzna szybko zauważył ciało żony.- Kiyoko, co się stało?! Kto to zrobił?- dopytywał przerażony. Rozglądał się by szukać pomocy. Nagle poczuł delikatny uścisk żony na swojej dłoni.
- Hiashi... To na nic... Jest już za późno- Po policzku mężczyzny spływały łzy.- Chroń nasze maleństwa.
- Nie zostawiaj nas, Kiyoko! Musisz walczyć, ja nie dam rady, bez Ciebie jestem nikim- dodał cichutko tuląc ciało żony.
- Jak będzie Ci ciężko to spójrz na gwiazdy. One zawsze tam są, a na jednej z nich będę siedzieć i uśmiechać do Was i zawsze chronić. Ale wiesz, nie powiem Ci na której... W ten sposób na każdej z nich będziecie mnie widzieć...
Następnego dnia, po odkryciu strasznej zbrodni, cała wioska pogrążyła się w żałobie. Nikt nie umiał znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania: Kto i Dlaczego? Po tym wydarzeniu, klan Hyuga totalnie odciął się od reszty wioski. Jedynymi z którymi utrzymywali bliższy kontakt był Ród Uchiha. Fugaku postanowił prowadzić osobiście śledztwo aby znaleźć mordercę Kiyoko, lecz bez rezultatów. Hiashi stracił nadzieję na znalezienie mordercy swojej ukochanej.
Jednak każda tajemnica zostaje kiedyś odkryta. Morderca Pani Hyugi po 10 latach miał zostać zdemaskowany...
Już jutro kolejna część głównej opowieści ;) Zapraszam serdecznie.
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Epizody (część 1)
Było już późno, a Hinata nie marzyły o niczym innym jak tylko porządnej dawce snu. Ten dzień był dla niej fatalny. Straciła obu, zarówno Naruto i Sasuke, a czy mogła zrobić coś by było inaczej? Przemyślenia Hinaty zostały jednak przerwane. Do pokoju weszła służąca.
- Panienko, przepraszam, że przeszkadzam, ale ma Panienka gościa. Mogę wpuścić?
- Gościa? O tak późnej porze? Oczywiście, niech wejdzie- Hinata zastanawiała się któż to mógł ją odwiedzić? Wiedziała, ze na pewno nie Tenten, ani jej przyjaciele z drużyny. Więc kto? Nagle próg pokoju przekroczyła osoba, której się Hyuga nie spodziewała.
- Sakura? Co Cię sprowadza do mnie?
- Cześć- odpowiedziała niepewnym głosem Haruno.- Ja... przepraszam, że tak późno, ale musiałam się z Tobą spotkać.
- Słucham- Hinata myślała, że Sakura może przyjść kłócić się dalej o wydarzenie ze szpitala i jej ostrym zarzutom.
- Chciałam Ci podziękować- powiedziała różowa patrząc w oczy Hyugi.
- Ale za co?- Białooka była w szoku, Nie sądziła, że właśnie to od niej usłyszy.
- Za to, że ruszyłaś za Sasuke i... no najważniejsze, że jako jedyna "walnęłaś mnie w twarz" i pozwoliłaś abym spojrzała na siebie samą z innej perspektywy. W tym co powiedziałaś było dużo prawdy, właściwie to wszystko się zgadzało. Nie sądziłam, że mam w Tobie taką dobrą przyjaciółkę- odpowiedziała uśmiechając się do Hinaty.
- Przyjaciółkę?
- Przecież tylko przyjaciela stać na taką szczerość. Dziękuję i ja już się zmieniłam. Właśnie dzięki Tobie! Postanowiłam poszukać swojej drogi ninja. Może nie jestem geniuszem jak Ty, ale podjęłam decyzję o szkoleniu w kierunku medi-ninja. Skoro nie mam zdolności ofensywnych, to może chociaż uda mi się wspierać innych na polu walki.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł- przerwała jej Hyuga. Poczuła dziwną radość. Cieszyła się, że jednak ostre słowa przyniosły pozytywny skutek.
- Moją mentorką zgodziła się zostać Czcigodna Tsunade, ale przychodzę też w innej kwestii. Po ostatnich wydarzeniach, Shizune-san i Hokage, wyszły z inicjatywą kursu. Chcą nauczyć podstaw leczenia wszystkich chętnych ninja w wiosce. Pomyślałam, że może zechcesz uczestniczyć w nim?- Hinata na słowa dziewczyny uśmiechnęła się.
- Jasne, podstawy warto znać, nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać - odpowiedziała pogodnie.
- Uff cieszę się, że będzie więcej osób. No dobrze, to zmykam i nie będę Ci przeszkadzać. Na pewno jesteś zmęczona. To do zobaczenia- odpowiedziała i odwróciła się w kierunku drzwi. Nagle usłyszała za sobą głos Hinaty.
- Sakura! Wiesz, Rei parzy świetną herbatę i jest genialną kucharką... może dasz się skusić na porcję pysznego ciasta?- zapytała Haruno. Różowa kunoichi odwróciła się i wyglądała na bardzo szczęśliwą z propozycji.
- Skoro ją tak wychwalasz, to chyba się skuszę...
(Kilka godzin później)
Po długiej, ale ciekawej rozmowie, Sakura poszła do domu. Hinata nie spodziewała się, że może mieć wiele tematów do rozmów z tą przedziwną dziewczyną. Okazało się, że rozmowa z nią potrafi być ciekawa. Ale nadal marzyła o wypoczynku którego wreszcie się doczekała. Zasnęła bardzo szybko i głęboko. Znowu miała sen, była ponownie nad dziwnym jeziorem, chociaż miała wrażenie że tym razem nie czuje się już tak obco i nie jest zagubiona. Spacerowała brzegiem wody rozmyślając nad Sasuke. "Ciekawe gdzie jest i co robi. Czy dotarł do Orochimaru. Oby był bezpieczny i wiedział co robi. Może mogłam się bardziej postarać by go zatrzymać" Hinata posmutniała przypominając sobie rozmowę z chłopakiem. Jego słowa bardzo ją zraniły, chociaż starała się tego nie okazywać.
- Nic nie mogłaś zrobić. Postąpiłaś słusznie- usłyszała Hinata głos damski. To ponownie była ta Biała Dama. Tym razem siedziała spokojnie na brzegu, tuż za Hyugą.
- Skąd wiesz? Może jednak mogłam coś zmienić...- tajemnicza kobieta wskazała dziewczynie miejsce obok siebie. Białooka posłusznie usiadła obok Damy.
- Mogłaś tylko rozmawiać, a świata nie zmienisz za pomocą pięknych słów. Widziałam wszystko i twierdzę, że postąpiłabym tak samo.
- Dlaczego pomiędzy marzeniem, a szczęściem jest tak wielka przepaść?- dodała Hinata
- Gdyby każdy spełniał marzenia i był zarówno szczęśliwy, to życie nie miałoby sensu, Poza tym jeżeli marzenie się spełnia, to nie było prawdziwe.
- Jak to?
- Pomyśl... Można być szczęśliwym ale nie spełnić marzeń, wtedy nadal do nich dążysz i udoskonalasz swe życie by je osiągnąć. Jeśli tego dokonasz, to znaczy, ze stać Cię na więcej i masz zupełnie nowy cel.- kobieta patrzyła przed siebie. Z jej twarzy bił taki wielki spokój i opanowanie.
- To Ty mi pomogłaś w walce z Kidomaru. Dziękuję- powiedziała Hinata spoglądając na swoją rozmówczynię. Kobieta odwróciła głowę i patrzyła wprost na młodą kunoichi.
- Nie chcę byś zginęła, nie wiem dlaczego, ale chcę Ci pomóc. Masz w sobie wielką siłę, tylko jeszcze nie umiesz jej odblokować i kontrolować. Ale spokojnie, ja Ci pomogę. Wkrótce wszystko zrozumiesz, a wtedy będzie Ci o wiele łatwiej.
- Siła...- mruczała pod nosem Hyuga. Chciała byś silniejsza, pragnęła tego. Musiała w najbliższym czasie zdobyć stopień chunina, odnaleźć mordercę matki i uratować Sasuke.
- Masz ambitne plany- przerwała jej kobieta.
- Co Ty? Czytasz w moich myślach?- zapytała zaskoczona
- Miłość jest mocniejsza niż stal. Jeśli naprawdę chcesz odzyskać Sasuke i ochronić najbliższych...
- Tak, chcę!- odpowiedziała stanowczo i zdeterminowanie- Dam z siebie wszystko!
- Więc zaczynajmy! Zaufaj mnie i sobie...
(6 miesięcy później)
Hiashi stał na placu treningowym swojej rezydencji. Spoglądał na gwiazdy, które roświetlały mrok na nieboskłonie.
- Może jedną z nich jesteś Ty i patrzysz teraz na nas i nasze życie, moja najdroższa Kiyoko. Sama lubiłaś przychodzić tu nocą i oglądać ciała niebieskie. Powtarzałaś, ze ze wszystkich rzeczy na świecie tylko one są trwałe i zawsze świecą. Teraz widzę, że naprawdę są piękne.- Hyuga poczuł ogromny ból. Tęsknił za żoną, która była dla niego całym światem. Bez niej, nie był już tym samym człowiekiem.
- Hiashi, musimy porozmawiać- do ojca bliźniaków dołączył dziadek. Najstarszy i najmądrzejszy członek klanu Hyuuga był bardzo szanowany wśród reszty rodu.
- Spodziewałem się tego. Pewnie chodzi o bliźniaki?
- Racja, myślę że najwyższy czas skupić się jeszcze intensywniej nad nimi. Zbliża się kolejny egzamin na chunina. Muszą być gotowi- odpowiedział dziadek i wydał nakaz aby zawołać bliźniaki do głównej sali. Bliźniaki posłusznie pojawiły się w wyznaczonym miejscu.
- Usiądźcie, ja i dziadek chcemy z Wami porozmawiać- w tym momencie do pokoju wszedł Najstarszy Rodu wraz ze zwojem w ręce.
- Hinata, Neji... Jesteśmy bardzo zadowoleni z Waszych postępów w treningach, ale zbliżają się Wam egzaminy na chunina i chcemy abyście byli w pełni przygotowani do walki- dziadek bliźniaków zajął miejsce przy Hiashim. Spoglądali na swoich podopiecznych, natomiast rodzeństwo nie wiedziało dlaczego ojciec ich tu wezwał. Głos zabrał starszy mężczyzna.
- Kiedy się urodziliście, wiedzieliśmy że to przeznaczenie. Już dawno nie urodziły się bliźniaki w naszym rodzie. Jesteście spełnieniem przepowiedni naszego klanu.
- Jakiej przepowiedni?- dopytywał Neji, nigdy nie słyszał, aby coś takiego było przekazywane w rodzinie.
- Mówiła ona, że któregoś dnia narodzą się bliźniaki, geniusze, które zmienią losy klanu Hyuga. Nawet nie wiecie, jaką wspaniałą informacją dla nas była wieść, że Kiyoko urodziła dwójkę, a nie jedno dziecko. Od razu wiedzieliśmy, że jesteście wyjątkowi. Dlatego staramy się dać Wam jak najlepsze wykształcenie, ale już widzę że niewiele możemy Was nauczyć. Teraz możecie polegać już tylko na swoim instynkcie i samemu się doskonalić. Jednak, wraz z ojcem, pragniemy dać Wam coś jeszcze- po tych słowach rozwinął zwój i gestem zawołał bliźniaki do siebie. Popatrzyła na Hiashiego, który zabrał głos.
- To zakazany zwój naszego rodu, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Uważam, ze nadszedł czas, abyście to Wy go odziedziczyli.
- Co to za zwój?- zapytała zainteresowana Hinata. Nic dziwnego, bo był piękny. Niebieski papier zawiązany srebrnymi sznurami. Na zewnętrznej stronie znajdował się rysunek przedstawiający dziwną istotę, coś podobnego do lwa. Posąg podobnej istoty znajduje się w ogrodzie Rezydencji Hyuga.
- Panienko, przepraszam, że przeszkadzam, ale ma Panienka gościa. Mogę wpuścić?
- Gościa? O tak późnej porze? Oczywiście, niech wejdzie- Hinata zastanawiała się któż to mógł ją odwiedzić? Wiedziała, ze na pewno nie Tenten, ani jej przyjaciele z drużyny. Więc kto? Nagle próg pokoju przekroczyła osoba, której się Hyuga nie spodziewała.
- Sakura? Co Cię sprowadza do mnie?
- Cześć- odpowiedziała niepewnym głosem Haruno.- Ja... przepraszam, że tak późno, ale musiałam się z Tobą spotkać.
- Słucham- Hinata myślała, że Sakura może przyjść kłócić się dalej o wydarzenie ze szpitala i jej ostrym zarzutom.
- Chciałam Ci podziękować- powiedziała różowa patrząc w oczy Hyugi.
- Ale za co?- Białooka była w szoku, Nie sądziła, że właśnie to od niej usłyszy.
- Za to, że ruszyłaś za Sasuke i... no najważniejsze, że jako jedyna "walnęłaś mnie w twarz" i pozwoliłaś abym spojrzała na siebie samą z innej perspektywy. W tym co powiedziałaś było dużo prawdy, właściwie to wszystko się zgadzało. Nie sądziłam, że mam w Tobie taką dobrą przyjaciółkę- odpowiedziała uśmiechając się do Hinaty.
- Przyjaciółkę?
- Przecież tylko przyjaciela stać na taką szczerość. Dziękuję i ja już się zmieniłam. Właśnie dzięki Tobie! Postanowiłam poszukać swojej drogi ninja. Może nie jestem geniuszem jak Ty, ale podjęłam decyzję o szkoleniu w kierunku medi-ninja. Skoro nie mam zdolności ofensywnych, to może chociaż uda mi się wspierać innych na polu walki.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł- przerwała jej Hyuga. Poczuła dziwną radość. Cieszyła się, że jednak ostre słowa przyniosły pozytywny skutek.
- Moją mentorką zgodziła się zostać Czcigodna Tsunade, ale przychodzę też w innej kwestii. Po ostatnich wydarzeniach, Shizune-san i Hokage, wyszły z inicjatywą kursu. Chcą nauczyć podstaw leczenia wszystkich chętnych ninja w wiosce. Pomyślałam, że może zechcesz uczestniczyć w nim?- Hinata na słowa dziewczyny uśmiechnęła się.
- Jasne, podstawy warto znać, nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać - odpowiedziała pogodnie.
- Uff cieszę się, że będzie więcej osób. No dobrze, to zmykam i nie będę Ci przeszkadzać. Na pewno jesteś zmęczona. To do zobaczenia- odpowiedziała i odwróciła się w kierunku drzwi. Nagle usłyszała za sobą głos Hinaty.
- Sakura! Wiesz, Rei parzy świetną herbatę i jest genialną kucharką... może dasz się skusić na porcję pysznego ciasta?- zapytała Haruno. Różowa kunoichi odwróciła się i wyglądała na bardzo szczęśliwą z propozycji.
- Skoro ją tak wychwalasz, to chyba się skuszę...
(Kilka godzin później)
Po długiej, ale ciekawej rozmowie, Sakura poszła do domu. Hinata nie spodziewała się, że może mieć wiele tematów do rozmów z tą przedziwną dziewczyną. Okazało się, że rozmowa z nią potrafi być ciekawa. Ale nadal marzyła o wypoczynku którego wreszcie się doczekała. Zasnęła bardzo szybko i głęboko. Znowu miała sen, była ponownie nad dziwnym jeziorem, chociaż miała wrażenie że tym razem nie czuje się już tak obco i nie jest zagubiona. Spacerowała brzegiem wody rozmyślając nad Sasuke. "Ciekawe gdzie jest i co robi. Czy dotarł do Orochimaru. Oby był bezpieczny i wiedział co robi. Może mogłam się bardziej postarać by go zatrzymać" Hinata posmutniała przypominając sobie rozmowę z chłopakiem. Jego słowa bardzo ją zraniły, chociaż starała się tego nie okazywać.
- Nic nie mogłaś zrobić. Postąpiłaś słusznie- usłyszała Hinata głos damski. To ponownie była ta Biała Dama. Tym razem siedziała spokojnie na brzegu, tuż za Hyugą.
- Skąd wiesz? Może jednak mogłam coś zmienić...- tajemnicza kobieta wskazała dziewczynie miejsce obok siebie. Białooka posłusznie usiadła obok Damy.
- Mogłaś tylko rozmawiać, a świata nie zmienisz za pomocą pięknych słów. Widziałam wszystko i twierdzę, że postąpiłabym tak samo.
- Dlaczego pomiędzy marzeniem, a szczęściem jest tak wielka przepaść?- dodała Hinata
- Gdyby każdy spełniał marzenia i był zarówno szczęśliwy, to życie nie miałoby sensu, Poza tym jeżeli marzenie się spełnia, to nie było prawdziwe.
- Jak to?
- Pomyśl... Można być szczęśliwym ale nie spełnić marzeń, wtedy nadal do nich dążysz i udoskonalasz swe życie by je osiągnąć. Jeśli tego dokonasz, to znaczy, ze stać Cię na więcej i masz zupełnie nowy cel.- kobieta patrzyła przed siebie. Z jej twarzy bił taki wielki spokój i opanowanie.
- To Ty mi pomogłaś w walce z Kidomaru. Dziękuję- powiedziała Hinata spoglądając na swoją rozmówczynię. Kobieta odwróciła głowę i patrzyła wprost na młodą kunoichi.
- Nie chcę byś zginęła, nie wiem dlaczego, ale chcę Ci pomóc. Masz w sobie wielką siłę, tylko jeszcze nie umiesz jej odblokować i kontrolować. Ale spokojnie, ja Ci pomogę. Wkrótce wszystko zrozumiesz, a wtedy będzie Ci o wiele łatwiej.
- Siła...- mruczała pod nosem Hyuga. Chciała byś silniejsza, pragnęła tego. Musiała w najbliższym czasie zdobyć stopień chunina, odnaleźć mordercę matki i uratować Sasuke.
- Masz ambitne plany- przerwała jej kobieta.
- Co Ty? Czytasz w moich myślach?- zapytała zaskoczona
- Miłość jest mocniejsza niż stal. Jeśli naprawdę chcesz odzyskać Sasuke i ochronić najbliższych...
- Tak, chcę!- odpowiedziała stanowczo i zdeterminowanie- Dam z siebie wszystko!
- Więc zaczynajmy! Zaufaj mnie i sobie...
(6 miesięcy później)
Hiashi stał na placu treningowym swojej rezydencji. Spoglądał na gwiazdy, które roświetlały mrok na nieboskłonie.
- Może jedną z nich jesteś Ty i patrzysz teraz na nas i nasze życie, moja najdroższa Kiyoko. Sama lubiłaś przychodzić tu nocą i oglądać ciała niebieskie. Powtarzałaś, ze ze wszystkich rzeczy na świecie tylko one są trwałe i zawsze świecą. Teraz widzę, że naprawdę są piękne.- Hyuga poczuł ogromny ból. Tęsknił za żoną, która była dla niego całym światem. Bez niej, nie był już tym samym człowiekiem.
- Hiashi, musimy porozmawiać- do ojca bliźniaków dołączył dziadek. Najstarszy i najmądrzejszy członek klanu Hyuuga był bardzo szanowany wśród reszty rodu.
- Spodziewałem się tego. Pewnie chodzi o bliźniaki?
- Racja, myślę że najwyższy czas skupić się jeszcze intensywniej nad nimi. Zbliża się kolejny egzamin na chunina. Muszą być gotowi- odpowiedział dziadek i wydał nakaz aby zawołać bliźniaki do głównej sali. Bliźniaki posłusznie pojawiły się w wyznaczonym miejscu.
- Usiądźcie, ja i dziadek chcemy z Wami porozmawiać- w tym momencie do pokoju wszedł Najstarszy Rodu wraz ze zwojem w ręce.
- Hinata, Neji... Jesteśmy bardzo zadowoleni z Waszych postępów w treningach, ale zbliżają się Wam egzaminy na chunina i chcemy abyście byli w pełni przygotowani do walki- dziadek bliźniaków zajął miejsce przy Hiashim. Spoglądali na swoich podopiecznych, natomiast rodzeństwo nie wiedziało dlaczego ojciec ich tu wezwał. Głos zabrał starszy mężczyzna.
- Kiedy się urodziliście, wiedzieliśmy że to przeznaczenie. Już dawno nie urodziły się bliźniaki w naszym rodzie. Jesteście spełnieniem przepowiedni naszego klanu.
- Jakiej przepowiedni?- dopytywał Neji, nigdy nie słyszał, aby coś takiego było przekazywane w rodzinie.
- Mówiła ona, że któregoś dnia narodzą się bliźniaki, geniusze, które zmienią losy klanu Hyuga. Nawet nie wiecie, jaką wspaniałą informacją dla nas była wieść, że Kiyoko urodziła dwójkę, a nie jedno dziecko. Od razu wiedzieliśmy, że jesteście wyjątkowi. Dlatego staramy się dać Wam jak najlepsze wykształcenie, ale już widzę że niewiele możemy Was nauczyć. Teraz możecie polegać już tylko na swoim instynkcie i samemu się doskonalić. Jednak, wraz z ojcem, pragniemy dać Wam coś jeszcze- po tych słowach rozwinął zwój i gestem zawołał bliźniaki do siebie. Popatrzyła na Hiashiego, który zabrał głos.
- To zakazany zwój naszego rodu, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Uważam, ze nadszedł czas, abyście to Wy go odziedziczyli.
- Co to za zwój?- zapytała zainteresowana Hinata. Nic dziwnego, bo był piękny. Niebieski papier zawiązany srebrnymi sznurami. Na zewnętrznej stronie znajdował się rysunek przedstawiający dziwną istotę, coś podobnego do lwa. Posąg podobnej istoty znajduje się w ogrodzie Rezydencji Hyuga.
- Kochani, to Zwój Przywoływania... Kontrakt pomiędzy nami, a Świętymi Lwami. Są one symbolem siły, wytrwałości i walki ze złymi mocami i duchami. Jeśli tylko nauczycie się ich przyzywać, to zdobędziecie potężnych sojuszników. Mało kto był godny tego zaszczytu, ale wierzymy, że Wam się to uda.- opowiedział dumnie Najstarszy. Widać było jego oddanie do historii klanu, teraz z upływem czasu Hinata coraz bardziej doceniała to z jakim zaangażowaniem dba o prestiż rodu.
- Podejdźcie do stołu. Tu znajduje się miejsce na podpis kontraktu. Nie ma atramentu, potrzebna jest krew.
- Podpis krwią? Jak cyrograf ze złymi demonami- odpowiedział bliźniak.
- Nie ma nic trwalszego niż więzy krwi. Zapamiętajcie!- dopowiedział Hiashi. Bliźniaki podeszły do stołu. Pierwsza była Hinata. Za pomocą krótkiego, srebrnego sztyletu, który podał jej dziadek, upuściła potrzebną krew i przypieczętowała odciskiem palca zwój. Następnie Neji wykonał podobną czynność.
- To teraz dzieci, czeka Was ciężki trening. Potrzeba czasu zanim opanujecie Technikę Przywoływania, ale wytrwałość jest owocna- odezwał się Głowa Rodu podczas zwijania kontraktu.
- To teraz możecie wrócić do siebie. Jutro przekażemy Wam podstawowe wskazówki co do techniki. Musicie być wypoczęci.- dziadek dał im znać ręką by opuścili pomieszczenie. Bliźniaki wstały i ruszyły w stronę wyjścia.
- Nie zawiedźcie nas i Waszej matki. Pokładamy w Was wielkie nadzieje!- powiedział do dzieciaków Hiashi i ruszył schować sekret rodziny. Rodzeństwo szło długim korytarzem w stronę swoich sypialń.
- To co jutro zaczynamy?- zapytał siostry Neji.
- Tylko się wyśpij, nie zamierzam być gorsza od Ciebie. Może uda mi się pierwszej opanować technikę- odpowiedziała siostra z lekkim uśmieszkiem.
- Hej!! Niedoczekanie Twoje... Nie dam się pokonać przez moją młodszą siostrę!
- Zobaczymy! Dobranoc braciszku!
Witam wszystkich czytelników!
Zakończyłam pierwszą część opowiadania, więc dopóki nie rozpocznę kolejnej, to mam zamiar opisywać epizody, które miały miejsce między seriami. Mam nadzieję, ze nie będziecie źli na taką moją decyzję ;)
Jest wiele wątków, które chciałabym poruszyć, więc w jednej notce (tak jak w dzisiejszej) będzie przedstawione kilka krótszych wydarzeń. Oczywiście wszystko związane z główną historią.
Zapraszam do komentowania! :*
Pozdrawiam,
RR
P.S. BTW co sądzicie o nowym chapterze historii Naruto (Boruto) 700+1?
wtorek, 21 kwietnia 2015
21. Jednak koniec...
Hinata biegła ile miała sił w nogach. Wiedziała, ze musi jak najszybciej odnaleźć Naruto i Sasuke. Mimo tego celu miała wyrzuty sumienia, ze zostawiła swojego brata samego. Powinna była mu pomóc, w końcu przeciwnik nie należał do najłatwiejszych, ale... obiecała, że pomoże im sprowadzić do wioski Sasuke, więc musiała się z nim spotkać. Była słaba, jeszcze nie nabrała sił po ostatnim (dziwnym) ataku. Do kogo należał ten głos, który pomógł jej w walce? Nagle usłyszała odgłosy walki. "To muszą być oni! Trzeba się spieszyć." Udała się w stronę źródła odgłosów. Była straszna burza, deszcz spadał na ziemię, a pioruny rządziły na niebiosach. Znajdowała się nad wielkim jeziorem otoczonym zewsząd lasem, a na wprost niej znajdował się wielki wodospad wpadający do zbiornika. Hinata zwróciła uwagę na dwa dziwne posągi znajdujące się u stóp jeziora. Dziewczyna poszukała wzrokiem Uzumakiego i Uchihy. Było jednak już za późno... Naruto leżał nieprzytomny na brzegu, a tuż obok niego stała dziwna postać. Z pleców wystawały skrzydła, niczym u nietoperza, a twarz była brunatnego koloru. W pierwszym momencie Hyuga poczuła straszny lęk zarówno o siebie jak i o życie blondasa. Podbiegła bliżej ciała ninja,
spojrzała na "bestię" i wreszcie poznała...
- Sasuke?- wyszeptała zaskoczona Hinata. Chłopak popatrzył na przyjaciółkę spuścił wzrok, a jego ciało nagle zaczęło powracać do normy. Dziewczyna dotknęła ciała Naruto, na szczęście chłopak żył.
- Więc Ty też ruszyłaś w pogoń za mną?- zapytał Sasuke
- Oczywiście, oszalałeś?! Chcesz odejść z wioski?
- Nic mnie w niej nie trzyma. Po co miałbym zostawać? Mój cel jest w innym miejscu...- odpowiedział Uchiha, jego spojrzenie było zimne, twarz kamienna z lekkim wyrazem pogardy. Hyuga była w szoku, nie rozumiała co przyczyniło się do takiej drastycznej zmiany. Jeszcze miesiąc temu było zupełnie inaczej. Sasuke był normalnym chłopakiem, tym samym którego pamiętała z dzieciństwa. Wtedy gdy rozmawiali w rezydencji klanu Hyuga, nie było między nimi dystansu, który właśnie teraz tak strasznie ich oddzielał.
- Nikogo? A Twoja drużyna, przyjaciele, a ja? Naprawdę nic dla Ciebie nie znaczymy, nie masz kogo chronić?- dopytywała zszokowana Hinata.
- Przegrywasz życie w momencie gdy znajdujesz coś warte chronienia. Nie jestem jak on. Ja mam swój własny cel. Chcę dorwać Itachiego- wskazał na Naruto.
- Na pewno miłość potrafi zabić, ale pamiętaj, że nienawiść nigdy nie ratuje, NIGDY! Naruto staje się silniejszy, bo broni tych których kocha!- krzynęła w stronę Uchihy Białooka.
- Ja nie umiem kochać- odpowiedział stanowczym głosem Sasuke
- A w dodatku nie pozwalasz dać się kochać- przerwała mu Hinata. Spoglądała na niego i zaczęła dostrzegać ciemność, która go powoli pochłaniała.
Po krótkiej chwili brunet odpowiedział
- Hime, mam prawo do własnego życia i poznania prawdy. Sama też byś chciała poznać mordercę swojej matki. Dowiedzieć się dlaczego pozbawił ją życia- Hinata strasznie przeżyła słowa Sasuke, powróciły do niej wspomnienia z przeszłości. Ból po utracie mamy i strach przed nadchodzącym, zmienionym życiem. Rzeczywiście, pragnęła poznać winowajcę, więc w pewnym sensie zrozumiała żal jaki był w życiu Sasuke.
- Pragniesz tego tak bardzo, ze byłeś gotów zabić przyjaciela?
- To wskazówki od brata, zrobię wszystko by stać się silny.- odpowiedział Uchiha.
- Poświęcisz wszystko? Naszą przyjaźń, wszystko co nas łączyło i łączy nadal?- spytała spokojnie Hinata spoglądając na swojego rozmówcę, który również na nią zerknął. Ich spojrzenia spotkały się. Nagle głos zabrał Sasuke.
- Więc chodź ze mną.
- Jak to sobie wyobrażasz? Mam zostawić wszystko? Rodzinę, brata, przyjaciół?- odpowiedziała zaskoczona propozycją.
- Dokładnie.
- Mam wszystko od tak rzucić?- nagle Hinata usłyszała jęki Naruto, podbiegła, by sprawdzić stan zdrowia chłopaka. Żył ale był w bardzo ciężkim stanie. Uklękła przy blondasie.- Sasuke, nie mogę...
- Widzę, że już zdecydowałaś i wybrałaś. Odchodzę Hime, przykro mi- Sasuke zaczął się powoli oddalać. Nagle poczuł uścisk na swoim ciele.
- Sasuke, nie pozwól by przeszłość sprawiła byś stracił teraźniejszość- powiedziała Hinata tuląc Uchihę. Chłopak odwrócił się i odwzajemnił uścisk.
- Hime, nie zapomnij o obietnicy którą mi dałaś. Wiem, że teraz tylko o to mogę prosić
- Nie zapomnę i... wróć szybko do domu. Uważaj na siebie- uścisk Sasuke osłabł. Chłopak odwrócił się i ruszył przed siebie. Hinata ze spokojem patrzyła jak odchodzi. Wiedziała, ze nie może za nim biec, bo i tak go nie zatrzyma. Ale mogła uratować jedno życie. Wróciła do Naruto, złapała go za rękę i zaczęła przesyłać mu swoją czakrę.
- Naruto, nie umieraj, błagam Cię wytrzymaj jeszcze troszkę...- po policzku Hinaty popłynęły pierwsze łzy.- Nie mogę płakać... Łzy to porażka ciała pokonanego przez serce. A ono właśnie cierpi, bo przegrało. Naruto wybacz mi, miałam go zatrzymać, a pozwoliłam odejść. Przepraszam...- Hyuga czuła ogromny ból który rozdzierał jej ciało. Nagle jej uścisk powoli został odwzajemniony. Uzumaki się regenerował. W tym momencie pojawiła się postać, którą w deszczu z trudem można było rozpoznać lecz był to Kakashi-sensei.
- Hinata-san, gdzie Sasuke?- spytał spokojnie. Jednak nie usłyszał odpowiedzi, domyślił się, ze jednak odszedł. Podszedł do dwójki ninja.
- Kakashi-sensei, on potrzebuje pomocy. Jest z nim źle- odpowiedziała Białooka spoglądając na mężczyznę. Ninja podszedł do blondasa i zebrał go z ziemi.
- Wracajmy do wioski. Nic tu po nas- spojrzał na dziewczynę, zauważył jak bardzo przeżyła ostatnie wydarzenia.- Hinata, nie można było go zatrzymać, jak nie teraz to zrobiłby to za jakiś czas. Nie obwiniaj się. Ruszajmy- dziewczyna spojrzała na Kakashiego. Pokiwała potwierdzająco głową i ruszyła za nim w kierunku domu. Przy bramach do Konohy stali już medycy. Hinata zauważyła nosze, a na jednej z nich był Neji. Ranny, nieprzytomny, ledwo oddychał.
- Niii-chan!- krzyknęła i podbiegła do ciała bliźniaka- Przepraszam, ze Cię zostawiłam! Nie poddawaj się! Neji, nie zostawiaj mnie. Mam tylko Ciebie, błagam...- mówiła trzymając brata za rękę. Medycy odsunęli ją od chłopaka, zabierając go i Naruto do szpitala. Hinata była przerażona...
spojrzała na "bestię" i wreszcie poznała...
- Sasuke?- wyszeptała zaskoczona Hinata. Chłopak popatrzył na przyjaciółkę spuścił wzrok, a jego ciało nagle zaczęło powracać do normy. Dziewczyna dotknęła ciała Naruto, na szczęście chłopak żył.
- Więc Ty też ruszyłaś w pogoń za mną?- zapytał Sasuke
- Oczywiście, oszalałeś?! Chcesz odejść z wioski?
- Nic mnie w niej nie trzyma. Po co miałbym zostawać? Mój cel jest w innym miejscu...- odpowiedział Uchiha, jego spojrzenie było zimne, twarz kamienna z lekkim wyrazem pogardy. Hyuga była w szoku, nie rozumiała co przyczyniło się do takiej drastycznej zmiany. Jeszcze miesiąc temu było zupełnie inaczej. Sasuke był normalnym chłopakiem, tym samym którego pamiętała z dzieciństwa. Wtedy gdy rozmawiali w rezydencji klanu Hyuga, nie było między nimi dystansu, który właśnie teraz tak strasznie ich oddzielał.
- Nikogo? A Twoja drużyna, przyjaciele, a ja? Naprawdę nic dla Ciebie nie znaczymy, nie masz kogo chronić?- dopytywała zszokowana Hinata.
- Przegrywasz życie w momencie gdy znajdujesz coś warte chronienia. Nie jestem jak on. Ja mam swój własny cel. Chcę dorwać Itachiego- wskazał na Naruto.
- Na pewno miłość potrafi zabić, ale pamiętaj, że nienawiść nigdy nie ratuje, NIGDY! Naruto staje się silniejszy, bo broni tych których kocha!- krzynęła w stronę Uchihy Białooka.
- Ja nie umiem kochać- odpowiedział stanowczym głosem Sasuke
- A w dodatku nie pozwalasz dać się kochać- przerwała mu Hinata. Spoglądała na niego i zaczęła dostrzegać ciemność, która go powoli pochłaniała.
Po krótkiej chwili brunet odpowiedział
- Hime, mam prawo do własnego życia i poznania prawdy. Sama też byś chciała poznać mordercę swojej matki. Dowiedzieć się dlaczego pozbawił ją życia- Hinata strasznie przeżyła słowa Sasuke, powróciły do niej wspomnienia z przeszłości. Ból po utracie mamy i strach przed nadchodzącym, zmienionym życiem. Rzeczywiście, pragnęła poznać winowajcę, więc w pewnym sensie zrozumiała żal jaki był w życiu Sasuke.
- Pragniesz tego tak bardzo, ze byłeś gotów zabić przyjaciela?
- To wskazówki od brata, zrobię wszystko by stać się silny.- odpowiedział Uchiha.
- Poświęcisz wszystko? Naszą przyjaźń, wszystko co nas łączyło i łączy nadal?- spytała spokojnie Hinata spoglądając na swojego rozmówcę, który również na nią zerknął. Ich spojrzenia spotkały się. Nagle głos zabrał Sasuke.
- Więc chodź ze mną.
- Jak to sobie wyobrażasz? Mam zostawić wszystko? Rodzinę, brata, przyjaciół?- odpowiedziała zaskoczona propozycją.
- Dokładnie.
- Mam wszystko od tak rzucić?- nagle Hinata usłyszała jęki Naruto, podbiegła, by sprawdzić stan zdrowia chłopaka. Żył ale był w bardzo ciężkim stanie. Uklękła przy blondasie.- Sasuke, nie mogę...
- Widzę, że już zdecydowałaś i wybrałaś. Odchodzę Hime, przykro mi- Sasuke zaczął się powoli oddalać. Nagle poczuł uścisk na swoim ciele.
- Sasuke, nie pozwól by przeszłość sprawiła byś stracił teraźniejszość- powiedziała Hinata tuląc Uchihę. Chłopak odwrócił się i odwzajemnił uścisk.
- Hime, nie zapomnij o obietnicy którą mi dałaś. Wiem, że teraz tylko o to mogę prosić
- Nie zapomnę i... wróć szybko do domu. Uważaj na siebie- uścisk Sasuke osłabł. Chłopak odwrócił się i ruszył przed siebie. Hinata ze spokojem patrzyła jak odchodzi. Wiedziała, ze nie może za nim biec, bo i tak go nie zatrzyma. Ale mogła uratować jedno życie. Wróciła do Naruto, złapała go za rękę i zaczęła przesyłać mu swoją czakrę.
- Naruto, nie umieraj, błagam Cię wytrzymaj jeszcze troszkę...- po policzku Hinaty popłynęły pierwsze łzy.- Nie mogę płakać... Łzy to porażka ciała pokonanego przez serce. A ono właśnie cierpi, bo przegrało. Naruto wybacz mi, miałam go zatrzymać, a pozwoliłam odejść. Przepraszam...- Hyuga czuła ogromny ból który rozdzierał jej ciało. Nagle jej uścisk powoli został odwzajemniony. Uzumaki się regenerował. W tym momencie pojawiła się postać, którą w deszczu z trudem można było rozpoznać lecz był to Kakashi-sensei.
- Hinata-san, gdzie Sasuke?- spytał spokojnie. Jednak nie usłyszał odpowiedzi, domyślił się, ze jednak odszedł. Podszedł do dwójki ninja.
- Kakashi-sensei, on potrzebuje pomocy. Jest z nim źle- odpowiedziała Białooka spoglądając na mężczyznę. Ninja podszedł do blondasa i zebrał go z ziemi.
- Wracajmy do wioski. Nic tu po nas- spojrzał na dziewczynę, zauważył jak bardzo przeżyła ostatnie wydarzenia.- Hinata, nie można było go zatrzymać, jak nie teraz to zrobiłby to za jakiś czas. Nie obwiniaj się. Ruszajmy- dziewczyna spojrzała na Kakashiego. Pokiwała potwierdzająco głową i ruszyła za nim w kierunku domu. Przy bramach do Konohy stali już medycy. Hinata zauważyła nosze, a na jednej z nich był Neji. Ranny, nieprzytomny, ledwo oddychał.
- Niii-chan!- krzyknęła i podbiegła do ciała bliźniaka- Przepraszam, ze Cię zostawiłam! Nie poddawaj się! Neji, nie zostawiaj mnie. Mam tylko Ciebie, błagam...- mówiła trzymając brata za rękę. Medycy odsunęli ją od chłopaka, zabierając go i Naruto do szpitala. Hinata była przerażona...
****
(Kilka dni później)
Okazało się, ze każdy z Drużyny Pościgowej odniósł poważne obrażenia. Pewnie ich stan byłby jeszcze gorszy gdyby nie Gaara, Kankuro i Temari. To ninja z wioski piasku byli wsparciem dla ninja z Konohy podczas ich walk. Hinata siedziała na sali w szpitalu. Dzięki szybkiej interwencji medycznych ninja i samej Tsunade, udało się uratować wszystkich towarzyszy. Neji i Naruto leżeli na jednej sali, dlatego Hinata miała obu na oku i dbała by nic im nie brakowało. Pewnego dnia odwiedziła ich Sakura. Zapłakana stanęła przy łóżku blondasa.
- Naruto, obiecaj mi ze zrobisz wszystko i sprowadzisz mojego ukochanego do wioski. Teraz straciłam sens życia, bez niego jestem nikim- mówiła płacząc. Hinata cicho przysłuchiwała się ich rozmowie. Naruto ze sztucznym uśmiechem odezwał się do Haruno.
- Obiecuję, ze to zrobię! Nie martw się, uda nam się uratować Sasuke. Mamy na to trzy lata. Stanę się silniejszy i zobaczysz, że on wróci.
- Dziękuję Ci i cieszę się, że wracasz do zdrowia. Wracam do domu, bo rodzice czekają. Zajrzę do Ciebie jutro- Sakura wyszła z sali. Hinata nie wytrzymała, pobiegła za różową kunoichi.
- Jesteś z siebie zadowolona?- krzykęła za Haruno- Tego chciałaś? Jak możesz obarczać tego biednego, zakochanego w Tobie chłopaka?!- na twarzy Sakury pojawiło się ogromne zaskoczenie.
- Ale ja...
- Co Ty zrobiłaś aby zatrzymać Sasuke?
- Starałam się, rozmawiałam z nim- dodała dziewczyna.
- Dało to coś? Umiesz tylko płakać i prosić innych o pomoc. Przez Twoje lamenty... Naruto, Neji i reszta... Oni o mało co nie zapłacili za to życiem. A Ty? Nawet nie ruszyłaś w pościg, nie zrobiłaś nic, prócz tego co robisz najlepiej. Czyli tylko płakać i prosić innych, by odwalili za Ciebie całą robotę. A teraz błagasz go by przyprowadził Uchihe i zrzucasz na niego tak niebezpieczną obietnicę. Jesteś samolubna...- Hinata wściekła opuściła szpital, biegła przed siebie bez celu. Tysiące myśli znajdowało się w jej głowie.
"Następnym razem nie zawiodę. Stanę się silną i potężną kunoichi. Wiem już jaki jest mój cel, wiem w jakim kierunku muszę się doskonalić. Jak trzeba będzie, to powstrzymam Cię Sasuke. Jeszcze się spotkamy, a wtedy..."
Kilka dni później wszyscy opuścili szpital. Hinata dowiedziała się, że Naruto również zdecydował się opuścić wioskę i razem z Jiraiyą rozpocząć intensywny trening.
- Więc Ty również?- powiedziała Hinata spoglądając na blondasa, który już był gotowy do drogi. Prócz nich byli również pozostali członkowie Drużyny Pościgowej.
- Tak, chcę trenować i stać się kimś silniejszym- odpowiedział uśmiechając się do Hyugi.
- Następnym razem Nam się uda, prawda?!- dodał Neji, który zbliżył się do siostry i blondasa.
- Jasne! To dopiero początek. Orochimaru, szykuj się! Za trzy lata się spotkamy, a wtedy Sasuke, wrócisz z nami do domu!- powiedział Uzumaki spoglądając w niebo. Pojedynku, w prawdzie trudne, ale bardzo pouczające, zmieniły każdego z nich. Tą grupkę łączyło teraz coś więcej niż tylko wspólna wioska. Mieli jeden cel: Odbić Sasuke. Hinata uśmiechnęła się, bo zrozumiała coś znacznie więcej:
"Może niemożliwym jest odczuwanie czegoś dokładnie jak druga osoba, ale
jest możliwym jest przejmowanie się przyjaciółmi i trzymanie ich głęboko
w sercu. Myślę, że właśnie to nazywane jest połączeniem serc. To właśnie nas z Tobą łączy Sasuke, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek zrobisz...Dla mnie zawsze będziesz tym dzieckiem szczęśliwym z naszego dzieciństwa. Takiego przynajmniej chcę Cię pamiętać."
sobota, 18 kwietnia 2015
20. Dlaczego się boisz...?
Tuż przy bramie prowadzącej do Konohy, stała grupa młodych ninja. Wszyscy wyraźnie byli poddenerwowani, a wśród nich najbardziej Naruto. Nagle zabrał głos...
- Musimy coś zrobić! Nie wiem jak Wy, ale ja ruszam w pogoń.
- Popieram blondasa- odezwał się wreszcie Lee. Reszta spojrzała na krzaczastego, a następnie miedzy sobą. Każdy z nich wiedział, ze nie można w tym momencie zostawić Uzumakiego samego.
- Naruto, ruszamy od razu- głos zabrała Hinata- Kto rusza z nami?- zwróciła się do reszty. Była zdeterminowana, ale opanowana. Wiedziała, ze nie można zwlekać i trzeba szybko działać. Czas działał na ich niekorzyść. W górę wystrzeliły wszystkie ręce. Tak więc Rock Lee, Shikamaru, Choji, Kiba, Hinata, Naruto, ruszyli przed siebie na spotkanie z przeciwnikiem.
(16 godziny wcześniej)
- Musimy coś zrobić! Nie wiem jak Wy, ale ja ruszam w pogoń.
- Popieram blondasa- odezwał się wreszcie Lee. Reszta spojrzała na krzaczastego, a następnie miedzy sobą. Każdy z nich wiedział, ze nie można w tym momencie zostawić Uzumakiego samego.
- Naruto, ruszamy od razu- głos zabrała Hinata- Kto rusza z nami?- zwróciła się do reszty. Była zdeterminowana, ale opanowana. Wiedziała, ze nie można zwlekać i trzeba szybko działać. Czas działał na ich niekorzyść. W górę wystrzeliły wszystkie ręce. Tak więc Rock Lee, Shikamaru, Choji, Kiba, Hinata, Naruto, ruszyli przed siebie na spotkanie z przeciwnikiem.
Ale zacznijmy do początku...
(16 godziny wcześniej)
Hinata wracała właśnie z misji do domu, gdy zatrzymał ją Naruto. Nie chciał sam objadać się swoim ukochanym Ramen, więc zaprosił Hyuge na małe co nieco.
- No to opowiadaj mi Naruto-kun, jak misja z Ero-seninem?- zapytała Hinata dostając swoją porcję jedzenia. Widziała, że młody ninja był bardzo podniecony ostatnimi wydarzeniami i wyraźnie cieszył się, że mógł z kimś się tym podzielić.
- Tego samego dnia co wioskę zaatakował Itachi i ten drugi, ruszyliśmy w długą drogę, aby odnaleźć tajemniczego kandydata na nowego Hokage...- Naruto dokładnie zaczął opowiadać swoją historię. Mówił o tym jak przybyli do miasta i zaczęli poszukiwać niejakiej Tsunade. Jak po odnalezieniu okazało się, ze to jakaś stara pijaczka.
- Mówię Ci Hinatka, na pierwszy rzut oka wyglądała koszmarnie! Nie sądziłem, ze w tym wieku można tak pić, a co dziwniejsze tak młodo wyglądać!
- Poważnie? A co na to Jiraiya?- dopytywała zaciekawiona Hinata.
- Jak to on, gdy widzi atrakcyjną kobietę, heh- blondasek kontynuował. Opowiedział o przedziwnym zakładzie i pojedynku "na jeden palec" o wisiorek Babci. O nowej technice którą próbował nauczyć się od Ero-senina i trudnych tego początkach.
- Udało Ci się?- Księżycooka była coraz bardziej pochłonięta historią kolegi.
- Było ciężko, trenowałem dniami i nocami. No wiesz, z jednej strony to technika Czwartego Hokage, więc była bardzo skomplikowana- Uzumaki opowiedział jak Jiraiya próbował nakłonić Tsunade do powrotu do wioski, gdyż to ona miała zostać Piątym Hokage.
- Mówię Ci, nie spodziewałem się, ze to ona jest naszym celem- chłopak szybko przeszedł do kolejnego wątku. Mówił o spotkaniu z Orochimaru, który również szukał Babuni, aby uleczyć jego zapieczętowane ręce.
- Jak to zapieczętowane?- zapytała Hinata.
- Efekt walki z naszym zmarłym Staruszkiem. Okazało się, że poświęcił życie, aby pozbawić Orochimaru możliwości wykonywania technik. Myślał, że Tsunade będzie w stanie mu pomóc.
- A skąd ją znał?
- Ero-senin, Babunia i Oro, byli w jednej drużynie. Później ich drogi się rozeszły- Następnie przeszedł do opowiedzenia o wielkim pojedynku. Jak Jiraiya, Oro, Shizune, Naruto i Tsunade stanęli do pojedynku. O niesamowitym starciu między Żabami, Pijawkami i Wężami, tajemniczymi technikami, sile Babuni. Jak udało mu się wreszcie opanować technikę i włączyć do pojedynku. O Tsunade, która swoimi niesamowitymi zdolnościami uratowała życie blondasowi i ostatecznym wygraniu drogocennego naszyjnika.
- Mówię Ci Hinata-chan, Babunia jest świetnym medycznym ninja!- Hyuga nie mogła nadziwić się tej wspaniałej historii. Chciałaby móc uczestniczyć w takiej ekscytującej wyprawie. Patrzyła na młodego Uzumakiego, a jego postać w jej oczach rosła. Wiedziała, że ten mały, odrzucony chłopiec osiągnie wiele w swoim życiu.
- Naruto, jesteś niesamowity. Robisz tak duże postępy. Jestem pod wrażeniem...- para wesoło rozmawiała ze sobą, nie zwracając uwagę na czas i resztę świata. Nie zauważyli nawet, że ktoś ich
obserwuje... Sasuke wyraźnie był niezadowolony. Wkurzył go widok Hinaty śmiejącej się w towarzystwie Naruto i wychwalającej jego osiągnięcia. Był zły, że zamiast trenować i zdobywać doświadczenie, siedział w szpitalu i dochodził do siebie po kolejnym przegranym pojedynku. Najpierw klęska z Gaarą, a następnie jego przeklęty brat. Poza tym to głupek okazał się największym bohaterem, nawet Hinata zachwycała się jego osiągnięciami. Sasuke był już rozwścieczony, odwrócił się bez słowa i ruszy do mieszkania. Już nie miał wątpliwości, zrozumiał, że w wiosce nie ma już nic co mogłoby go zatrzymać...
- Brewka, daj z siebie wszystko!- krzyknął Naruto w stronę zielonego ninja. Ten jak zwykle uśmiechnął się i ruszył w stronę przeciwnika. Pozostała trójka ruszyła przed siebie.
- Sasuke jest naprawdę blisko- powiedział Kiba porozumiewając się ze swoim psim towarzyszem. Naruto był bardzo zdeterminowany. Przypomniał sobie ostatnie wydarzenia i przedziwne zachowanie Sasuke podczas ich ostatniego spotkania. Ten gniew w jego oczach, ale z jednej strony Uchiha starał się uratować Uzumakiego przed Itachim. Nie mógł zrozumieć postępowania swojego życiowego rywala? Przyjaciela? Sam nie wiedział, jak można nazwać jego relacje z Sasuke. Długo nie musieli czekać na kolejne przeszkody. Na przeciwko nim pojawił się kolejny przeciwnik.
- Ten jest mój- krzyknęła Hinata. Już miała przygotować się do ataku, gdy nagle Kiba zatarasował jej drogę. Dziewczyna pytająco spojrzała na kolegę.
- Nie Hinata, teraz moja kolej. Ruszaj z Naruto. Może Was Sasuke posłucha. Ruszajcie i uważajcie na siebie- zwrócił się w kierunku pozostałej dwójki.
- Ale Kiba, potrzebujemy Cię- odpowiedziała Hyuga.
- Przestań Hinata-chan. Byakugan świetnie da sobie radę w tej sytuacji. Szkoda czasu...- Inuzuka wraz z Akamaru ruszyli w kierunku ninja z Otogakure.
- Ruszajmy- powiedział Naruto i pociągnął Hinatę za sobą- Oni dadzą sobie radę. Wierzę w nich i Ty też powinnaś
- Wiem...- ruszyli przed siebie. Biegli najszybciej jak tylko mogli. Stracili już ponad dwie godziny. Hinata użyła Byakugana, namierzyła szybko młodego Uchihę. Przyśpieszyli kroku, byli już tak blisko. Nagle Hinata wpadła w ogromną pajęczynę.
- Hinata-chan!- krzyknął Naruto w stronę Hyugi. Nagle rozległ się potworny śmiech.
- Co to? Mała muszka znowu wpadła w moją sieć?- zapytał ciemnoskóry ninja na widok uwięzionej Hinaty. Spuszczał się niczym pająk po sieci.
- Ty draniu...- krzyknął Naruto atakując przeciwnika.
- Naruto! Nie zatrzymuj się! Jesteśmy już tak blisko...
- Nie zostawię Cię!- odpowiedział blondas.
- We mnie też powinieneś uwierzyć- odpowiedziała Hinata z uśmiechem na twarzy. W tym czasie zdążyła już przeciąć lepkie nitki pajęczyny.
- Racja... Mam nadzieję, ze mnie szybko dogonisz- dorzucił Naruto biegnąc w kierunku celu ich wyprawy.
- To co? Mam Cię tylko dla siebie? Jak... smakowicie- powiedział przeciwnik i wystrzelił ze swojej paszczy przedziwną białą kulę. Hinata z łatwością uniknęła ciosu przeciwnika. Okazało się, ze to kolejny atak siecią. "Cholera kim on jest?" Zauważyła, ze przeciwnik zdążył już wykonać kolejny atak, tym razem dziwny oszczep podązał w jej kierunku. Sprytnie przekuła ten atak na swoją korzyść.
To była szansa dla Hyugi. Szybko zbliżyła się do przeciwnika, wykonując kilka ciosów miękką pięścią, atak przeszywał wroga na wylot. "Hah, to teraz zoNbacz na co mnie stać..."
- Hakke Rokujūyon Shō!- przeciwnik wpadł w sidła Hinaty. Atak był celny i skuteczny. Białooka zatrzymała się by odetchnąć po trudnej technice. Jednak wróg nie odpuszczał. W stronę dziewczyny znowu poleciała kula pajęczyny. Tym razem, niestety celna. Hinata znowu była w potrzasku.
- Na reszcie się udało muszko- powiedział zarozumiale przeciwnik.- Kidomaru, tak mam na imię, zapamiętaj bo z mojej ręki zginiesz.- Hyuga patrzyła jak nagle ciało przeciwnika zaczęły pokrywać dziwne tatuaże, podobne do tych co posiada również Sasuke. Księżycooka nadal nie mogła się ruszyć, zaczęła być przerażona. Wiedziała, ze jest w trudnej sytuacji. Nie mogła nawet użyć miecza, którego trzymała w prawej ręce. "To niemożliwe, nie mogę tak skończyć. Boję się..." Nagle Hinata usłyszała dziwny głos w swojej głowie "Dlaczego się boisz? Ty jesteś sama i Twój przeciwnik jest sam. Nie ma powodu do obaw... Po prostu uwierz w siebie i mnie. Przecież masz powód by żyć!" Hyuga poczuła zimno w swoim ciele, a Sode Shirayuki zaczął świecić jasnym światłem. Nagle otaczająca ją pajęczyna zaczęła zamarzać i kruszyć się.
- Poznaj moich małych przyjaciół- wróg przyzwał nagle ogromnego pająka. Potwór puścił w stronę kunoichi stado swoich miniatur. Dziewczyna zwinnie, jednym pociągnięciem ostrza, ucięła pajęczyny, tym samym uniemożliwiając aby stado się do niej zbliżyło. Kolejny atak deszczu drewnianych ostrzy. Hyuga zatrzymała się i spojrzała w kierunku nadchodzącego niebezpieczeństwa.
- Hakke Hyaku Nijuhachi Sho!- 128 ciosów poleciało w kierunku kamiennych grotów, odbijając każdego z dala od jej ciała. Po wykonanej technice Hinata była jak w transie ruszyła z mieczem w stronę bestii i wymierzyła w owada ostrze miecza. Poczuła jak cała czakra kumuluje się w jej prawej dłoni. Nagle błysk! Pająka przeszyło jasne światło. Kidomaru z szokiem spoglądał na swojego puplika, które nagle zamieniły się w bryłę lodu. Pajęczyny nie wytrzymały ciężaru i ciałka, a raczej to co po nich zostało, roztrzaskały się o ziemię. Hyuga była wyczerpana. Ostatni, przedziwny atak, wiele ją kosztował.
- Nie wiem jak to zrobiłaś?! Ale zapłacisz mi za to!- wróg wyraźnie był rozwścieczony, a tatuaże na jego ciele zwiększały swoją ilość. Wróg miał Hinatę na wyciągnięcie ręki, gdy nagle oponent został odrzucony w przeciwną stronę. Dziewczyna była zaskoczona, nie wiedziała co się stało. Popatrzyła w stronę źródła ataku, poczuła ogromną radość i ulgę.
- Oni-chan!- krzyknęła bliźniaczka w stronę brata.
- Wybacz, że musiałaś tak długo na mnie czekać- powiedział Neji podbiegając i tuląc czule swoją siostrę.
- Dziękuję, że już jesteś... Nii-chan- wyszeptała przez łzy Hinata.
- Zostaw tego pajaca mnie, a Ty ruszaj za Naruto. Jeżeli ktoś może przemówić Sasuke do rozumu, to tylko Ty. Nie martw się, wkrótce Cię dogonię.- popatrzył na siostrę i wskazał kierunek drogi.
- Nie pozwolę na to!- krzyknął Kidomaru.
- Zmierz się ze mną- powiedział bliźniak i podążył w kierunku wroga.
- Uważaj na siebie- dodała i ruszyła w drogę, chociaż nadal była bardzo słaba. Bała się o brata, ale wiedziała, że da sobie świetnie radę. "Czekaj na mnie Sasuke... Już niedługo. Naruto, wytrzymaj..."
Chciałabym przywitać serdecznie nowych czytelników, a jeszcze goręcej tych którzy są ze mną od początku mojej twórczości :* Dziękuję Wam i zapraszam ponownie. Wejdźcie i rozgośćcie się na moim skromnym blogu :)
Pozdrawiam
RR
- No to opowiadaj mi Naruto-kun, jak misja z Ero-seninem?- zapytała Hinata dostając swoją porcję jedzenia. Widziała, że młody ninja był bardzo podniecony ostatnimi wydarzeniami i wyraźnie cieszył się, że mógł z kimś się tym podzielić.
- Tego samego dnia co wioskę zaatakował Itachi i ten drugi, ruszyliśmy w długą drogę, aby odnaleźć tajemniczego kandydata na nowego Hokage...- Naruto dokładnie zaczął opowiadać swoją historię. Mówił o tym jak przybyli do miasta i zaczęli poszukiwać niejakiej Tsunade. Jak po odnalezieniu okazało się, ze to jakaś stara pijaczka.
- Mówię Ci Hinatka, na pierwszy rzut oka wyglądała koszmarnie! Nie sądziłem, ze w tym wieku można tak pić, a co dziwniejsze tak młodo wyglądać!
- Poważnie? A co na to Jiraiya?- dopytywała zaciekawiona Hinata.
- Jak to on, gdy widzi atrakcyjną kobietę, heh- blondasek kontynuował. Opowiedział o przedziwnym zakładzie i pojedynku "na jeden palec" o wisiorek Babci. O nowej technice którą próbował nauczyć się od Ero-senina i trudnych tego początkach.
- Udało Ci się?- Księżycooka była coraz bardziej pochłonięta historią kolegi.
- Było ciężko, trenowałem dniami i nocami. No wiesz, z jednej strony to technika Czwartego Hokage, więc była bardzo skomplikowana- Uzumaki opowiedział jak Jiraiya próbował nakłonić Tsunade do powrotu do wioski, gdyż to ona miała zostać Piątym Hokage.
- Mówię Ci, nie spodziewałem się, ze to ona jest naszym celem- chłopak szybko przeszedł do kolejnego wątku. Mówił o spotkaniu z Orochimaru, który również szukał Babuni, aby uleczyć jego zapieczętowane ręce.
- Jak to zapieczętowane?- zapytała Hinata.
- Efekt walki z naszym zmarłym Staruszkiem. Okazało się, że poświęcił życie, aby pozbawić Orochimaru możliwości wykonywania technik. Myślał, że Tsunade będzie w stanie mu pomóc.
- A skąd ją znał?
- Ero-senin, Babunia i Oro, byli w jednej drużynie. Później ich drogi się rozeszły- Następnie przeszedł do opowiedzenia o wielkim pojedynku. Jak Jiraiya, Oro, Shizune, Naruto i Tsunade stanęli do pojedynku. O niesamowitym starciu między Żabami, Pijawkami i Wężami, tajemniczymi technikami, sile Babuni. Jak udało mu się wreszcie opanować technikę i włączyć do pojedynku. O Tsunade, która swoimi niesamowitymi zdolnościami uratowała życie blondasowi i ostatecznym wygraniu drogocennego naszyjnika.
- Mówię Ci Hinata-chan, Babunia jest świetnym medycznym ninja!- Hyuga nie mogła nadziwić się tej wspaniałej historii. Chciałaby móc uczestniczyć w takiej ekscytującej wyprawie. Patrzyła na młodego Uzumakiego, a jego postać w jej oczach rosła. Wiedziała, że ten mały, odrzucony chłopiec osiągnie wiele w swoim życiu.
- Naruto, jesteś niesamowity. Robisz tak duże postępy. Jestem pod wrażeniem...- para wesoło rozmawiała ze sobą, nie zwracając uwagę na czas i resztę świata. Nie zauważyli nawet, że ktoś ich
obserwuje... Sasuke wyraźnie był niezadowolony. Wkurzył go widok Hinaty śmiejącej się w towarzystwie Naruto i wychwalającej jego osiągnięcia. Był zły, że zamiast trenować i zdobywać doświadczenie, siedział w szpitalu i dochodził do siebie po kolejnym przegranym pojedynku. Najpierw klęska z Gaarą, a następnie jego przeklęty brat. Poza tym to głupek okazał się największym bohaterem, nawet Hinata zachwycała się jego osiągnięciami. Sasuke był już rozwścieczony, odwrócił się bez słowa i ruszy do mieszkania. Już nie miał wątpliwości, zrozumiał, że w wiosce nie ma już nic co mogłoby go zatrzymać...
***
(Następnego dnia)
Hinata wyjątkowo wcześnie wstała. Ubrała się i udała na śniadanie. Rezydencja była ogromna, a kuchnia znajdowała się po drugiej stronie budynku. Neji twierdził, że wymyślił to ojciec, aby w nocy nie mogła podjadać z lodówki. Wreszcie dotarła do celu.
- Dzień dobry Reiko- zwróciła się do młodej dziewczyny stojącej przy długim stole.
- Dzień dobry panienko. Co tak wcześnie panienka wstała?- dopytywała się kucharka zaparzając już herbatę dla Hinaty.
- A nie wiem, może trochę głodek mnie zbudził- odpowiedziała wesoło Hyuga zasiadając do stołu.
Reika szybko podała świeże pieczywo, sery, szyneczkę i ulubione warzywa Białookiej.
- A brat i tata jeszcze nie wrócili?
- Niestety, nie zdążyli przed nocą. Spodziewamy się ich na obiad- odpowiedziała kucharka. Neji i Hiashi kilka dni temu ruszyli w podróż do sąsiedniej wioski w celach biznesowych. Hinata nie zagłębiała się w te sprawy, nie interesowały ją interesy ojca, w końcu to Neji w przyszłości miał się tym zajmować. Szybko zjadła śniadanie i udała się w kierunku placu treningowego, by jak co dzień rozruszać swoje ciało. Już miała rozpoczynać trening, gdy nagle na placu pojawił się Kiba. Był strasznie zmachany, nie mógł złapać tchu.
- Hinata... jesteś potrzebna- ledwo wydusił z siebie chłopak.
- Kiba, spokojnie... Co się stało? Usiądź- pokazała chłopcu miejsce na schodach.
- Nie... Lepiej będzie jak to Ty usiądziesz. Hinatka, jest problem. Sasuke...
- Sasuke? A co z nim?- przerwała Hinata zachowując pełen spokój.
- On oszalał, odszedł z wioski!- Kiba wreszcie wydusił z siebie najważniejszą informację.
- O czym Ty mówisz?- Hyuga wreszcie zrozumiała, że sprawa jest poważna.
- Chodź, wszystkiego się dowiesz- powiedział Inuzuka i chwycił dziewczynę za rękę. Hinata tylko zdążyła złapać Sode Shirayuki i ruszyła w ślad za towarzyszem. Dotarli do Bram Konohy. Na miejscu był już Rock Lee, Shika, Choji, Naruto i zapłakana Haruno.
- Hinata-chan, dobrze że jesteś- powiedział blondas na widok dziewczyny. Hinata puściła w jego stronę znaczące spojrzenie. - No tak, pewnie chcesz wiedzieć co się stało- powiedział Uzumaki spuszczając wzrok. W tym momencie głos zabrała Sakura.
- Hinata, on odszedł. Jest w drodze do Orochimaru. Jeżeli możesz, to błagam powstrzymaj go- błagała i płakała przeraźliwie.
- Uspokój się!- krzyknęła Hinata. Na jej słowa Haruno lekko się opanowała. - Jaki mamy plan?- spojrzała w kierunku Uzmakiego i Shikamaru.
- Musimy coś zrobić! Nie wiem jak Wy, ale ja ruszam w pogoń.- odrzekł Naruto... Kilka chwil później, wszyscy byli gotowi do drogi.
- Sakura, nie płacz- zwrócił się do kunoichi zmartwiony blondas.
- Błagam... Zrób wszystko by wrócił- odpowiedziała Sakura.
- Obiecuję... No to co? Możemy ruszać?!- Uzumaki usłyszał potwierdzenie wśród swoich towarzyszy.
- Akamaru, namierz Sasuke- zwrócił się Kiba do swojego małego towarzysza. Szczeniak błyskawicznie znalazł trop. Drużyna ruszyła w wyznaczonym kierunku- Sasuke nie jest sam, ale też dzieli nas mały dystans.
- Świetnie! No Sasuke, dogonimy Cię- krzyknął stanowczo Naruto. Biegli długą leśną ścieżką, mieli wrażenie ze trwa to wieczność. Nagle Akamaru się zatrzymał i zaczął warczeć.
- Czekajcie, Akamaru kogoś zwęszył!- Hinata na te słowa aktywowała Byakugana. Zauważyła postać dość otyłego chłopaka. Cała grupa zatrzymała się.
- A wy gdzie pędzicie?- zapytał obiekt- Jeżeli za Sasuke, to nie pozwolę Wam nam przeszkodzić- dodał w stronę drużyny.
- Odejdź głupcze, spieszymy się- odpowiedział stanowczo Shikamaru. Jednak przeciwnik lekko się uśmiechnął i ruszył do ataku. Na szczęście, Choji doskonale zareagował i powstrzymał szarżę wroga.
- Ty grubasie śmiesz mi przeszkadzać?!- krzyknął rozwścieczony oponent w stronę członka klanu Akimichi.
- Pożałujesz tych słów- odrzekł lekko poirytowany ninja Konohy- Ruszajcie dalej, ja mam sprawę do załatwienia- zwrócił się w kierunku reszty towarzyszy.
- Choji!- powiedziała głośno Hinata i poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę.
- Nie martw się, da sobie radę- powiedział Shikamaru i dał znać, ze czas ruszać. Choji został sam ze swoim przeciwnikiem, ale cel był jeszcze daleko i trzeba było się spieszyć. Podążali ciągle za
Akamaru, a w oddali słyszeli odgłosy walki. Jednak Akimichi nie był jedyny... Następnym przeciwnikiem okazała się kobieta.Wyzwanie postanowił podjąć Shikamaru, ich drużyna malała. Doskonale wiedzieli, że nie powinni się rozdzielać, ale nie było innego wyjścia. Hinata podążała za małym Akamaru. W głowie ciągle zastawiała się dlaczego Sasuke postanowił odejść. Nie rozumiała jego wyboru, postąpił zupełnie tak samo jak jego brat. Czy aż tak bardzo pragnął zemsty, ze zostawił ją, Nejiego i wszystkich przyjaciół? Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Bardzo się o niego martwiła, ale nie chciała zachowywać się jak Sakura, nie mogła się rozkleić, przecież trzeba było działać i to jak najszybciej. Żałowała, ze brakuje w tym momencie Nejiego... Sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Kolejnego stracili Rock Lee, który postanowił się zmierzyć z białowłosym ninją.- Brewka, daj z siebie wszystko!- krzyknął Naruto w stronę zielonego ninja. Ten jak zwykle uśmiechnął się i ruszył w stronę przeciwnika. Pozostała trójka ruszyła przed siebie.
- Sasuke jest naprawdę blisko- powiedział Kiba porozumiewając się ze swoim psim towarzyszem. Naruto był bardzo zdeterminowany. Przypomniał sobie ostatnie wydarzenia i przedziwne zachowanie Sasuke podczas ich ostatniego spotkania. Ten gniew w jego oczach, ale z jednej strony Uchiha starał się uratować Uzumakiego przed Itachim. Nie mógł zrozumieć postępowania swojego życiowego rywala? Przyjaciela? Sam nie wiedział, jak można nazwać jego relacje z Sasuke. Długo nie musieli czekać na kolejne przeszkody. Na przeciwko nim pojawił się kolejny przeciwnik.
- Ten jest mój- krzyknęła Hinata. Już miała przygotować się do ataku, gdy nagle Kiba zatarasował jej drogę. Dziewczyna pytająco spojrzała na kolegę.
- Nie Hinata, teraz moja kolej. Ruszaj z Naruto. Może Was Sasuke posłucha. Ruszajcie i uważajcie na siebie- zwrócił się w kierunku pozostałej dwójki.
- Ale Kiba, potrzebujemy Cię- odpowiedziała Hyuga.
- Przestań Hinata-chan. Byakugan świetnie da sobie radę w tej sytuacji. Szkoda czasu...- Inuzuka wraz z Akamaru ruszyli w kierunku ninja z Otogakure.
- Ruszajmy- powiedział Naruto i pociągnął Hinatę za sobą- Oni dadzą sobie radę. Wierzę w nich i Ty też powinnaś
- Wiem...- ruszyli przed siebie. Biegli najszybciej jak tylko mogli. Stracili już ponad dwie godziny. Hinata użyła Byakugana, namierzyła szybko młodego Uchihę. Przyśpieszyli kroku, byli już tak blisko. Nagle Hinata wpadła w ogromną pajęczynę.
- Hinata-chan!- krzyknął Naruto w stronę Hyugi. Nagle rozległ się potworny śmiech.
- Co to? Mała muszka znowu wpadła w moją sieć?- zapytał ciemnoskóry ninja na widok uwięzionej Hinaty. Spuszczał się niczym pająk po sieci.
- Ty draniu...- krzyknął Naruto atakując przeciwnika.
- Naruto! Nie zatrzymuj się! Jesteśmy już tak blisko...
- Nie zostawię Cię!- odpowiedział blondas.
- We mnie też powinieneś uwierzyć- odpowiedziała Hinata z uśmiechem na twarzy. W tym czasie zdążyła już przeciąć lepkie nitki pajęczyny.
- Racja... Mam nadzieję, ze mnie szybko dogonisz- dorzucił Naruto biegnąc w kierunku celu ich wyprawy.
- To co? Mam Cię tylko dla siebie? Jak... smakowicie- powiedział przeciwnik i wystrzelił ze swojej paszczy przedziwną białą kulę. Hinata z łatwością uniknęła ciosu przeciwnika. Okazało się, ze to kolejny atak siecią. "Cholera kim on jest?" Zauważyła, ze przeciwnik zdążył już wykonać kolejny atak, tym razem dziwny oszczep podązał w jej kierunku. Sprytnie przekuła ten atak na swoją korzyść.
- Hakke Rokujūyon Shō!- przeciwnik wpadł w sidła Hinaty. Atak był celny i skuteczny. Białooka zatrzymała się by odetchnąć po trudnej technice. Jednak wróg nie odpuszczał. W stronę dziewczyny znowu poleciała kula pajęczyny. Tym razem, niestety celna. Hinata znowu była w potrzasku.
- Na reszcie się udało muszko- powiedział zarozumiale przeciwnik.- Kidomaru, tak mam na imię, zapamiętaj bo z mojej ręki zginiesz.- Hyuga patrzyła jak nagle ciało przeciwnika zaczęły pokrywać dziwne tatuaże, podobne do tych co posiada również Sasuke. Księżycooka nadal nie mogła się ruszyć, zaczęła być przerażona. Wiedziała, ze jest w trudnej sytuacji. Nie mogła nawet użyć miecza, którego trzymała w prawej ręce. "To niemożliwe, nie mogę tak skończyć. Boję się..." Nagle Hinata usłyszała dziwny głos w swojej głowie "Dlaczego się boisz? Ty jesteś sama i Twój przeciwnik jest sam. Nie ma powodu do obaw... Po prostu uwierz w siebie i mnie. Przecież masz powód by żyć!" Hyuga poczuła zimno w swoim ciele, a Sode Shirayuki zaczął świecić jasnym światłem. Nagle otaczająca ją pajęczyna zaczęła zamarzać i kruszyć się.
- Poznaj moich małych przyjaciół- wróg przyzwał nagle ogromnego pająka. Potwór puścił w stronę kunoichi stado swoich miniatur. Dziewczyna zwinnie, jednym pociągnięciem ostrza, ucięła pajęczyny, tym samym uniemożliwiając aby stado się do niej zbliżyło. Kolejny atak deszczu drewnianych ostrzy. Hyuga zatrzymała się i spojrzała w kierunku nadchodzącego niebezpieczeństwa.
- Hakke Hyaku Nijuhachi Sho!- 128 ciosów poleciało w kierunku kamiennych grotów, odbijając każdego z dala od jej ciała. Po wykonanej technice Hinata była jak w transie ruszyła z mieczem w stronę bestii i wymierzyła w owada ostrze miecza. Poczuła jak cała czakra kumuluje się w jej prawej dłoni. Nagle błysk! Pająka przeszyło jasne światło. Kidomaru z szokiem spoglądał na swojego puplika, które nagle zamieniły się w bryłę lodu. Pajęczyny nie wytrzymały ciężaru i ciałka, a raczej to co po nich zostało, roztrzaskały się o ziemię. Hyuga była wyczerpana. Ostatni, przedziwny atak, wiele ją kosztował.
- Nie wiem jak to zrobiłaś?! Ale zapłacisz mi za to!- wróg wyraźnie był rozwścieczony, a tatuaże na jego ciele zwiększały swoją ilość. Wróg miał Hinatę na wyciągnięcie ręki, gdy nagle oponent został odrzucony w przeciwną stronę. Dziewczyna była zaskoczona, nie wiedziała co się stało. Popatrzyła w stronę źródła ataku, poczuła ogromną radość i ulgę.
- Oni-chan!- krzyknęła bliźniaczka w stronę brata.
- Wybacz, że musiałaś tak długo na mnie czekać- powiedział Neji podbiegając i tuląc czule swoją siostrę.
- Dziękuję, że już jesteś... Nii-chan- wyszeptała przez łzy Hinata.
- Zostaw tego pajaca mnie, a Ty ruszaj za Naruto. Jeżeli ktoś może przemówić Sasuke do rozumu, to tylko Ty. Nie martw się, wkrótce Cię dogonię.- popatrzył na siostrę i wskazał kierunek drogi.
- Nie pozwolę na to!- krzyknął Kidomaru.
- Zmierz się ze mną- powiedział bliźniak i podążył w kierunku wroga.
- Uważaj na siebie- dodała i ruszyła w drogę, chociaż nadal była bardzo słaba. Bała się o brata, ale wiedziała, że da sobie świetnie radę. "Czekaj na mnie Sasuke... Już niedługo. Naruto, wytrzymaj..."
Witajcie ponownie!
zainteresuje Was, jak na mnie to się rozpisałam ;)Chciałabym przywitać serdecznie nowych czytelników, a jeszcze goręcej tych którzy są ze mną od początku mojej twórczości :* Dziękuję Wam i zapraszam ponownie. Wejdźcie i rozgośćcie się na moim skromnym blogu :)
Pozdrawiam
RR
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Bezsilność...
Hinata powolnym krokiem ruszyła do szpitala Konohy. Miała zamiar odebrać brata, po krótkiej hospitalizacji, która była efektem jego potyczki z Itachim. Życie w Konoha wróciło do normy. Jiraiya i Naruto ruszyli z misją sprowadzenia do wioski kandydata na nowego Hokage, co powstrzymało tymczasowo waśnie spowodowane tym tematem.
- Naruto...- na samą myśl o tym przedziwnym chłopcu, na ustach Hinaty pojawiał się uśmiech. Nie wiedziała dlaczego, ale już od najmłodszych lat lubiła tego rozrabiakę. Był szalony i pełen energii, co również wpływało pozytywnie na Hyuge, gdy była w jego pobliżu. Przez większość uznawany za nic wartego bachora, dla Hinaty niesamowity dzieciak. Nie rozumiała powodów dla których Uzumaki był gorzej traktowany. Tak naprawdę, był biednym chłopcem, sierotą, który nigdy nie poczuł rodzicielskiej opieki.
- Hinata!- Księżycooka usłyszała głos Sakury tuż obok niej.
- Cześć Sakura. A dokąd to się udajesz?
- A właśnie wracam ze szpitala... Byłam u Sasuke, ale nie miał dzisiaj ochoty się ze mną widzieć- odpowiedziała Sakura, a na jej twarzy pojawił się ogromny smutek.
- Ja również wybieram się do szpitala, możliwe że Neji dzisiaj wróci do domu.
- To bardzo dobra wiadomość! Słyszałaś, że Naruto i Jiraiya ruszyli w podróż?- wyraźnie chciała zmienić temat i odejść od czarnowłosego łamacza jej serca.
- Naruto jest naprawdę niemożliwy. Najpierw udaje mu się powstrzymać Gaarę, zaprzyjaźnić z nim, następnie rusza na misję, aby pomóc wiosce- Hinata była pod wrażeniem blondasa. Widziała, jak bardzo stara się by zyskać aprobatę mieszkańców i zostać zaakceptowanym.
- Ale on jest taki wkurzający. Te jego dziecinne zachowania...- powiedziała wyraźnie zirytowana Sakura.
- A może robi to by zwrócić innych uwagę? A w szczególności Twoją? Mam wrażenie, że Naruto bardzo Cię lubi i wiele jest w stanie dla Ciebie zrobić.
- Dlaczego ten durny Naruto!? Wolałabym by był to ktoś inny...- powiedziała wściekła Sakura. Hinata z zaskoczeniem patrzyła na koleżankę. Nie mogła zrozumieć, jak można być tak "ślepo" zakochanym w osobie która nie wykazuje zupełnie zainteresowania dziewczynami. Sasuke skupiał się tylko na swojej zemście i nic, ani nikt więcej go nie interesował.
- W tym wypadku sama powinnaś świetnie zrozumieć jak czuje się Naruto, oboje jesteście w tej samej sytuacji.- na twarzy Sakury pojawiło się zaskoczenie. Dziewczyna chyba pierwszy raz zrozumiała, ze w pewnym sensie Hinata ma rację- Wybacz, ale śpieszę się do brata. Jak odwiedzisz jeszcze Sasuke, to pozdrów go ode mnie. Do zobaczenia.
- Tak, jasne... Pa- Hyuga czuła na sobie wzrok Haruno. Nie wiedziała tak naprawdę, dlaczego ta różowa kunoichi ją zdenerwowała. Ale nie zamierzała się nad nią rozczulać i szybkim krokiem ruszyła do brata. Miała w planach odwiedzić też Uchihe, ale po rozmowie z Sakurą chęci ją totalnie opuściły.Nagle zauważyła znajomą twarz.
- Hinata, świetnie, że jesteś! Właśnie wracam do domu- powiedział uradowany Neji.
- To zbieraczka braciszku. Nie sądziłam, że tak szybko opuścisz szpital
- Szybko się zregenerowałem- odpowiedział dumnie bliźniak.
- Raczej miałeś kiepskie obrażenia- śmiała się z brata, ale w głębi serca była wdzięczna Itachiemu, że oszczędził Nejiego. Razem ruszyli w kierunku rezydencji. Hinata opowiedziała bliźniakowi o jej spotkaniu z Itachim. Tak samo jak ona był zaskoczony słowami Uchihy.
- Sądzisz, ze jego słowa mają jakieś znaczenie?- zapytał siostry.
- Nie wiem, ale dlaczego miałby mówić mi coś takiego i kłamać?To nie w jego stylu.
- Wydawało nam się, że też nie w jego stylu jest wymordowanie całej rodziny- Neji jak zawsze podchodził z dystansem i "chłodną głową" do wszystkich problemów.
- Muszę się tu zgodzić z Tobą. W takich momentach ciesze się, że chociaż Ty jesteś spokojny i opanowany. Chyba jestem bezpieczna?- zapytała wesoło brata.
- Wszystko zależy od Ciebie. Jak dalej będziesz mnie doprowadzać do szału i złości to nie ręczę za siebie...
(Wieczór, szpital Konoha)
Sasuke leżał w szpitalu i znowu nie mógł zasnąć. Ciągle przed oczami miał obraz swojego brata i całe wydarzenie. Ich starcie po tylu latach, które było tak krótkie i żałosne. Siadł z nerwów na łóżku i patrzył w ziemię. "Znowu mnie pokonał... Nie zrobiłem żadnych postępów? Nadal jestem tak żałośnie słaby?! To nie możliwe! Czy ja nigdy nie będę w stanie o pokonać? Nie...Nie... Ja muszę znaleźć sposób, muszę być silniejszy, aby pomścić rodziców i ochronić najbliższych. Mamo, tato... Wybaczcie mi, że nie jestem godny bycia Waszym synem. Wybaczcie, że znowu Was zawiodłem, ze znowu padłem, że nie dałem rady... Chciałbym aby wszystko było tak jak dawniej, gdy byliśmy szczęśliwi. Gdy byliśmy RODZINĄ"
Nagle Sasuke poczuł ból na swojej szyi. Przeklęta pieczęć Orochimaru znowu dała o sobie znać. Chłopak dotknął źródła bólu. W tym momencie przypomniał sobie słowa Orochimaru podczas egzaminu na Chunina "Przyjdziesz do mnie, ja jestem tego pewny, przecież chcesz być potężniejszym Ninja niż jesteś teraz..."
"Może to on jest moją jedyną nadzieją? Ale co wtedy? Co z wioską? Co z moją drużyną, przyjaciółmi i...hime? Przecież obiecałem sobie i Nejiemu, że będziemy wspólnie jej bronić, a następnie pokonamy mordercę mojej rodziny i ich matki. Ale... Nie mogę myśleć teraz o innych. Najwyższy czas pomyśleć o sobie. Mam swój cel, swoje życie! Cholera, jak mogę skreślić wszystko co zdobyłem do tej pory? Tak zostawić wszystko?" Sasuke bił się z myślami nie wiedząc co jest ważniejsze dla niego. Nie spodziewała się, że wkrótce będzie musiał wybrać jedną z dwóch ścieżek...
(Przyszłość Itachi)
Itachi siedział na ogromnym kamiennym krześle w dużej ciemnej sali. Jak na osobę, która była świadoma nadchodzącego przeciwnika i niebezpieczeństwa, był wyjątkowo spokojny. Wiedział, że ten pojedynek go czeka. Był przygotowany na to. Wróg był potężny, a śmierć kroczyła za nim na każdym kroku. Nikt nie mógł oprzeć się jego potęgi, ginął każdy kto stanął na jego drodze. Teraz przyszedł czas na niego. Czuł nawet lekką ekscytację z nadchodzącej walki. Wiedział tylko, że ma jeszcze tyle do zrobienia, a tak mało czasu... Wiele przeżył, a jeszcze więcej pokonał wrogów. Nikt nie mógł się mu przeciwstawić, był niepokonany. Ten pojedynek będzie dla niego wielkim sprawdzianem. Później już pozostanie tylko jeden wróg do zabicia. Niczym wisienkę torcie, pozostawił go sobie na koniec. Usłyszał kroki.
- Czekałem na Ciebie... Wiedziałem, że po mnie przyjdziesz- przeciwnik stał w ukryciu, Itachi nie widział go wyraźnie.
- Nadszedł czas by się zmierzyć- odpowiedziała stanowczo tajemnicza postać.
- Słusznie, skoro tu już jesteś... To giń!- Itachi ruszył wprost na swojego przeciwnika, na spotkanie z aniołem śmierci.
Witajcie kochani!
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny! Motywujecie mnie do pisania, a Wasze uwagi pomagają mi udoskonalać moją historię. Już zbliżamy się do końca pierwszej części przygód mojej Hinaty ;) Od tego momentu będębardziej odchodzić od pierwowzoru i mam nadzieję, że Wam to przypadnie do gustu.
Pozdrawiam serdecznie,
RR
- Naruto...- na samą myśl o tym przedziwnym chłopcu, na ustach Hinaty pojawiał się uśmiech. Nie wiedziała dlaczego, ale już od najmłodszych lat lubiła tego rozrabiakę. Był szalony i pełen energii, co również wpływało pozytywnie na Hyuge, gdy była w jego pobliżu. Przez większość uznawany za nic wartego bachora, dla Hinaty niesamowity dzieciak. Nie rozumiała powodów dla których Uzumaki był gorzej traktowany. Tak naprawdę, był biednym chłopcem, sierotą, który nigdy nie poczuł rodzicielskiej opieki.
- Hinata!- Księżycooka usłyszała głos Sakury tuż obok niej.
- Cześć Sakura. A dokąd to się udajesz?
- A właśnie wracam ze szpitala... Byłam u Sasuke, ale nie miał dzisiaj ochoty się ze mną widzieć- odpowiedziała Sakura, a na jej twarzy pojawił się ogromny smutek.
- Ja również wybieram się do szpitala, możliwe że Neji dzisiaj wróci do domu.
- To bardzo dobra wiadomość! Słyszałaś, że Naruto i Jiraiya ruszyli w podróż?- wyraźnie chciała zmienić temat i odejść od czarnowłosego łamacza jej serca.
- Naruto jest naprawdę niemożliwy. Najpierw udaje mu się powstrzymać Gaarę, zaprzyjaźnić z nim, następnie rusza na misję, aby pomóc wiosce- Hinata była pod wrażeniem blondasa. Widziała, jak bardzo stara się by zyskać aprobatę mieszkańców i zostać zaakceptowanym.
- Ale on jest taki wkurzający. Te jego dziecinne zachowania...- powiedziała wyraźnie zirytowana Sakura.
- A może robi to by zwrócić innych uwagę? A w szczególności Twoją? Mam wrażenie, że Naruto bardzo Cię lubi i wiele jest w stanie dla Ciebie zrobić.
- Dlaczego ten durny Naruto!? Wolałabym by był to ktoś inny...- powiedziała wściekła Sakura. Hinata z zaskoczeniem patrzyła na koleżankę. Nie mogła zrozumieć, jak można być tak "ślepo" zakochanym w osobie która nie wykazuje zupełnie zainteresowania dziewczynami. Sasuke skupiał się tylko na swojej zemście i nic, ani nikt więcej go nie interesował.
- W tym wypadku sama powinnaś świetnie zrozumieć jak czuje się Naruto, oboje jesteście w tej samej sytuacji.- na twarzy Sakury pojawiło się zaskoczenie. Dziewczyna chyba pierwszy raz zrozumiała, ze w pewnym sensie Hinata ma rację- Wybacz, ale śpieszę się do brata. Jak odwiedzisz jeszcze Sasuke, to pozdrów go ode mnie. Do zobaczenia.
- Tak, jasne... Pa- Hyuga czuła na sobie wzrok Haruno. Nie wiedziała tak naprawdę, dlaczego ta różowa kunoichi ją zdenerwowała. Ale nie zamierzała się nad nią rozczulać i szybkim krokiem ruszyła do brata. Miała w planach odwiedzić też Uchihe, ale po rozmowie z Sakurą chęci ją totalnie opuściły.Nagle zauważyła znajomą twarz.
- Hinata, świetnie, że jesteś! Właśnie wracam do domu- powiedział uradowany Neji.
- To zbieraczka braciszku. Nie sądziłam, że tak szybko opuścisz szpital
- Szybko się zregenerowałem- odpowiedział dumnie bliźniak.
- Raczej miałeś kiepskie obrażenia- śmiała się z brata, ale w głębi serca była wdzięczna Itachiemu, że oszczędził Nejiego. Razem ruszyli w kierunku rezydencji. Hinata opowiedziała bliźniakowi o jej spotkaniu z Itachim. Tak samo jak ona był zaskoczony słowami Uchihy.
- Sądzisz, ze jego słowa mają jakieś znaczenie?- zapytał siostry.
- Nie wiem, ale dlaczego miałby mówić mi coś takiego i kłamać?To nie w jego stylu.
- Wydawało nam się, że też nie w jego stylu jest wymordowanie całej rodziny- Neji jak zawsze podchodził z dystansem i "chłodną głową" do wszystkich problemów.
- Muszę się tu zgodzić z Tobą. W takich momentach ciesze się, że chociaż Ty jesteś spokojny i opanowany. Chyba jestem bezpieczna?- zapytała wesoło brata.
- Wszystko zależy od Ciebie. Jak dalej będziesz mnie doprowadzać do szału i złości to nie ręczę za siebie...
(Wieczór, szpital Konoha)
Sasuke leżał w szpitalu i znowu nie mógł zasnąć. Ciągle przed oczami miał obraz swojego brata i całe wydarzenie. Ich starcie po tylu latach, które było tak krótkie i żałosne. Siadł z nerwów na łóżku i patrzył w ziemię. "Znowu mnie pokonał... Nie zrobiłem żadnych postępów? Nadal jestem tak żałośnie słaby?! To nie możliwe! Czy ja nigdy nie będę w stanie o pokonać? Nie...Nie... Ja muszę znaleźć sposób, muszę być silniejszy, aby pomścić rodziców i ochronić najbliższych. Mamo, tato... Wybaczcie mi, że nie jestem godny bycia Waszym synem. Wybaczcie, że znowu Was zawiodłem, ze znowu padłem, że nie dałem rady... Chciałbym aby wszystko było tak jak dawniej, gdy byliśmy szczęśliwi. Gdy byliśmy RODZINĄ"
Nagle Sasuke poczuł ból na swojej szyi. Przeklęta pieczęć Orochimaru znowu dała o sobie znać. Chłopak dotknął źródła bólu. W tym momencie przypomniał sobie słowa Orochimaru podczas egzaminu na Chunina "Przyjdziesz do mnie, ja jestem tego pewny, przecież chcesz być potężniejszym Ninja niż jesteś teraz..."
"Może to on jest moją jedyną nadzieją? Ale co wtedy? Co z wioską? Co z moją drużyną, przyjaciółmi i...hime? Przecież obiecałem sobie i Nejiemu, że będziemy wspólnie jej bronić, a następnie pokonamy mordercę mojej rodziny i ich matki. Ale... Nie mogę myśleć teraz o innych. Najwyższy czas pomyśleć o sobie. Mam swój cel, swoje życie! Cholera, jak mogę skreślić wszystko co zdobyłem do tej pory? Tak zostawić wszystko?" Sasuke bił się z myślami nie wiedząc co jest ważniejsze dla niego. Nie spodziewała się, że wkrótce będzie musiał wybrać jedną z dwóch ścieżek...
(Przyszłość Itachi)
Itachi siedział na ogromnym kamiennym krześle w dużej ciemnej sali. Jak na osobę, która była świadoma nadchodzącego przeciwnika i niebezpieczeństwa, był wyjątkowo spokojny. Wiedział, że ten pojedynek go czeka. Był przygotowany na to. Wróg był potężny, a śmierć kroczyła za nim na każdym kroku. Nikt nie mógł oprzeć się jego potęgi, ginął każdy kto stanął na jego drodze. Teraz przyszedł czas na niego. Czuł nawet lekką ekscytację z nadchodzącej walki. Wiedział tylko, że ma jeszcze tyle do zrobienia, a tak mało czasu... Wiele przeżył, a jeszcze więcej pokonał wrogów. Nikt nie mógł się mu przeciwstawić, był niepokonany. Ten pojedynek będzie dla niego wielkim sprawdzianem. Później już pozostanie tylko jeden wróg do zabicia. Niczym wisienkę torcie, pozostawił go sobie na koniec. Usłyszał kroki.
- Czekałem na Ciebie... Wiedziałem, że po mnie przyjdziesz- przeciwnik stał w ukryciu, Itachi nie widział go wyraźnie.
- Nadszedł czas by się zmierzyć- odpowiedziała stanowczo tajemnicza postać.
- Słusznie, skoro tu już jesteś... To giń!- Itachi ruszył wprost na swojego przeciwnika, na spotkanie z aniołem śmierci.
Witajcie kochani!
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny! Motywujecie mnie do pisania, a Wasze uwagi pomagają mi udoskonalać moją historię. Już zbliżamy się do końca pierwszej części przygód mojej Hinaty ;) Od tego momentu będębardziej odchodzić od pierwowzoru i mam nadzieję, że Wam to przypadnie do gustu.
Pozdrawiam serdecznie,
RR
środa, 8 kwietnia 2015
18. Więzy krwi
by
(Wzgórze nad Konoha-gakure)- Konoha... Nic się nie zmieniła...- powiedział po cichutku wysoki mężczyzna w przedziwnym czarnym płaszczu i kapeluszu na głowie. Spoglądał ze wzgórza na Konohe, która w blasku księżyca wyglądała malowniczo.
- Co to? Sentymentalna podróż?- zapytał drugi mężczyzna, prawdopodobnie towarzysz.
- Coś w tym jest. Dawno tu nie byłem- odpowiedział na słowa przedmówcy.
- Nie zapominaj jaką mamy misję
- Wiem jakie są moje obowiązki, ale nie zaszkodzi dokończyć pewnych spraw, które dawno temu nie zamknąłem...- powolnym krokiem udał się w stronę ścieżki prowadzącej wprost do wioski.
(Następnego dnia)
Minęło parę tygodni od wydarzeń, które miały miejsce podczas egzaminu na Chunina. Wioska powoli wracała do normalności, przynajmniej życie szarych obywateli. Jednak nadal wiele spraw nie zostało zakończonych, między innymi nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, kto jest w stanie zająć miejsce zmarłego Trzeciego Hokage. Kandydatów było wielu, ale żadnego który mógłby liczyć na poparcie wszystkich członków Rady Wioski. Sprawa wyglądała jednym słowem beznadziejnie.
- Jeżeli tak dalej pójdzie to na Hokage wybiorą największego idiotę wioski, który przekupi wszystkich członków rady- zwrócił się do siostry Neji, który wracał z zebrania Rady Wioski. Zawsze zdawał jej relacje z posiedzeń, aby znała obecną sytuację panującą w Konoha, ale również pokomentować zachowania niektórych osób
- Hinata-chan! Neji!- bliźniaki usłyszały znajomy głos dobiegający z królestwa Ramen. To Naruto, jak zwykle, zajadał się swoim ulubionym daniem.
- Cześć Naruto- odpowiedziało wesoło rodzeństwo. Jednak tym razem chłopak miał towarzysza. Obok blondasa siedział wysoki i dość potężny mężczyzna w siwych włosach.
- Nie macie ochotę na miskę Ramen?- dopytywał Uzumaki.
- Właściwie to możemy się przyłączyć- odpowiedziała Hinata spoglądając na brata który również podzielił zdanie siostry. Nagle do rozmowy wtrącił się nieznajomy.
- Jej obiad w towarzystwie tak młodej i ślicznej Kunoichi będzie
czymś wspaniałym!- jego spojrzenie było przerażające. Oczy wyglądały zupełnie tak, jakby chciały pożreć Hinatę w całości.
- Ty stary perwercie!- krzyknął Uzumaki w stronę nachalnego ninja.
- No co?- odpowiedział już spokojnie siadając na swoim miejscu.
- Ten stary zbol, to Jiraiya- wskazał palcem na starego napaleńca- A to rodzeństwo Hyuga, Neji i Hinata. My się objadamy, a Wy skąd wracacie?- zapytał Naruto bliźniaków.
- Ja z zebrania Rady. Porażka totalna- powiedział Neji zajadając porcję Ramen.
- A co się dzieje?- spytał z pełną buzią blondasek.
- Ciągle nie mogą wybrać następcy Hokage- dopowiedziała Hinata. Jiraiya uważnie przysłuchiwał się rozmowie.
- Nie będzie łatwo znaleźć kogoś równie dobrego co on- odpowiedział ze smutkiem Uzumaki.
- Jest ktoś odpowiedni na to miejsce- wtrącił Jiraiya- Trzeba tą osobę natychmiast odnaleźć- dokończył i na jego twarzy pojawiło się wielkie zadumanie. Po udanym i smacznym posiłku bliźniaki udały się w kierunku posiadłości Hyuga, jednak tylko Hinata dotarła do domu, bowiem Neji umówiony był z Rock Lee na krótki sparing. Białooka przebrała się w treningowy strój i udała w kierunku prywatnego placu treningowego. Przypomniała sobie sen z tajemniczą kobietą.
- Musisz nauczyć się mnie słuchać- powtórzyła na głos słowa, które zwróciła w jej kierunku Biała Dama. Nie rozumiała o co chodzi tej pięknej kobiecie i jakie przeznaczenie na nią czeka. Aby uwolnić się od natrętnych myśli rzuciła się w wir treningu ze swoją kataną.
(3 godziny później)
- Na dzisiaj starczy- zwrócił się Neji w kierunku Zielonej Bestii- Naprawdę moja szybkość wzrasta przy Tobie, jesteś świetnym partnerem
- Ciężką pracą można wiele osiągnąć!- dodał Rock Lee- Ja dalej ćwiczę, do zobaczenia jutro!- dodał pośpiesznie w kierunku przyjaciela.
- Nie ma sprawy!- odpowiedział Hyuga i udał się w stronę domu. Jego myśli skupiały się tylko wokół wszystkich obowiązków, które musiał jeszcze dzisiaj spełnić. Nagle z daleka dostrzegł dziwne poruszenie. Gai- sensei, Jiraiya, Naruto stali nerwowo niedaleko jednego z budynków Konohy. Neji pośpiesznie ruszyl w ich stronę. Na miejscu dostrzegł nieprzytomnego Sasuke.
- Co się stało?- spytał zbliżając się do Uchihy i patrzył w kierunku swojego sensei.
- Nie jest dobrze- odpowiedział Gai- Trzeba natychmiast wezwać oddziały Anbu- dodał spoglądając na białowłosego ninja.
- Czy ktoś może mnie wtajemniczyć?- powiedział głośniej i bardziej stanowczo Neji.
- Itachi Uchiha wrócił do wioski- odpowiedział Jiraiya. Neji był w totalnym szoku.
- To on doprowadził go do takiego stanu?- zapytał wskazująć na leżącego przyjaciela. Naruto pokiwał twierdząco. W tym momencie Neji zerwał się i ruszył szybko w stronę wioski.
- Ejj Neji...- usłyszał za sobą głos Naruto, ale nie zatrzymywał się. Postanowił odnaleźć Itachiego. Aktywował Byakugana, szybko namierzył swój cel. Nie mógł uwierzyć, że po tylu latach, po takiej zbrodni, najstarszy z Uchiha postanowił powrócić, a co gorsza skrzywdził Sasuke. Hyuga zatarasował drogę Itachiemu i jego towarzyszowi.
- Ty...- odezwał się w stronę Uchihy. Był wściekły, czuł jak krew szybko krąży w jego żyłach.
- Kolejny ninja- odezwał się niebiesko skóry mężczyzna- To będzie błyskawiczne- dodał i ruszył w kierunku Nejiego, jednak powstrzymał go Itachi.
- To mój przeciwnik. Ruszaj dokończyć misję, ja się nim zajmę- powiedział w kierunku towarzysza, który wykonał jego polecenie.
- No proszę. Neji Hyuga, jak miło Cię widzieć po tak długim czasie- zwrócił się w kierunku Hyugi.
- Bez wzajemności... Jak śmiesz wracać? Po tym co zrobiłeś?- mówił rozwścieczony Neji- Po tym jak zamordowałeś całą swoją rodzinę?
- Walczyłem z nimi i wygrałem- odpowiedział spokojnie Itachi
- Walka pozbawiona moralności nie jest niczym innym niż bezmyślną rzezią!- krzyknął na słowa oponenta,
- Ale rzeź dokonana w imię moralności zwie się sprawiedliwością...?- te słowa zaskoczyły Białookiego ninja. - Sprawdźmy czego się nauczyłeś...- Uchiha ruszył w kierunku Hyugi. Był bardzo szybki, ale nie wystarczająco by oszukać Byakugana. Neji płynnie unikał ciosów, kilka wymian starczyło, by Hyuga mógł zrozumieć, że Itachi to naprawdę niebezpieczny przeciwnik.
- Co? Klon?- krzyknął z przerażeniem kiedy jego cios trafił (rzekomo) w ciało wroga które rozpłynęło się po uderzeniu. Przeciwnik pojawił się za chłopakiem, ale Neji zdołał uniknąć ataku. Szybkie użycie techniki defensywnej uratowało go.
- Nieźle, jesteś całkiem dobrym Ninja. Ale nie mam czasu już na zabawy z Tobą- dodał a oczy Uchihy zabłysnęły czerwonym kolorem. Neji poczuł jak jego bok przebity zostaje mieczem. Poczuł straszny ból, który zrzucił go z nóg. Resztką sił spojrzał na swoje ciało, nie krwawiło. "Cholerna technika Genjitsu"
- Dlaczego? Dlaczego chcesz zabić Sasuke?- rzucił w stronę Itachiego pytające spojrzenie- Sam mnie kiedyś uczyłeś, że starsi bracia rodzą się by chronić młodsze rodzeństwo...
- Słowo "chronić" ma wiele znaczeń...- to były ostatnie słowa jakie usłyszał Neji. W tym momencie stracił kontakt z rzeczywistością.
(Późny wieczór)
Hinata stała na cmentarzu poległych tuż przy grobie swojej matki. Smutnie spoglądała na jej nagrobek kładąc tuż obok bukiet ze słoneczników. Powróciły do niej stare, bolesne wspomnienia. Dzień w którym zginęła, ten ból, smutek i strach. To było przerażające uczucie. Poczuła czyjąś obecność za sobą. Położyła Sode no Shirayuki na kolanach.
- Wiesz, że tu jestem, a nie bronisz się?- usłyszała za sobą męski głos.
- Gdybyś chciał mnie zabić, to już dawno byś to zrobił...Itachi- odpowiedziała spokojnie. Usłyszała, że Uchiha zbliża się do niej. Odruchowo zacisnęła broń.
- Jak Neji?- spytał się
- Leży w domu i dochodzi do siebie. W przeciwieństwie do Sasuke, potraktowałeś go łagodnie- odpowiedziała i spojrzała na Uchihę, który stał obok niej.
- Nie chciałem dać mu surowej nauczki, a Sasuke trzeba było uspokoić- Hinata usiadła na ziemi spoglądając w nagrobek matki.
- Więc nie chciałeś go zabić?- dopytywała
- Nie będę brudził sobie rąk krwią słabeuszy- odpowiedział spokojnie, chociaż Hinata wyczuła w tym lekką ironię.
- Jutro jest rocznica jej śmierci. Przychodzę tu sama, rok w rok. Mam wrażenie, jakby wtedy była bliżej mnie.- nie rozumiała dlaczego to powiedziała, co dziwniejsze dlaczego nie bała się przestępcy który obok niej stał.
- Była cudowną kobietą, z wyglądu jesteś nawet do niej podobna. A co najważniejsze była wyjątkową i silną kunoichi.... Widzę, że Sode no Shirayuki należy teraz do Ciebie- odrzekł spoglądając na białą katanę.- Jak będziesz ciężko trenować to może uda Ci się opanować ten Biały Rękaw.
- A Ty co tu robisz? Odwiedzasz rodzinę, przy okazji, że wpadłeś w te strony?- zapytała Itachiego.
- Tak, jak na dobrego syna przystało. Uważaj na siebie, mój brat, wioska będą Cię jeszcze potrzebować, jeżeli oczywiście wrodziłaś się w swoją matkę- odrzekł krótko i ruszył w stronę drogi prowadzącej z dala od Konohy. Hinata odwróciła się by zdążyć zadać ostatnie pytanie.
- Itachi, powiedz mi tylko jedno. Dlaczego to zrobiłeś?- na te słowa Uchiha zatrzymał się.
- Hime, klamstwo staje się prawda gdy wierzy w nie więcej osób...- zaraz po tych słowach rozpłyną się w powietrzu....
czwartek, 2 kwietnia 2015
Bliźniaki (epizod przed kolejnym rozdziałem)
Wieczór mijał spokojnie. Do kolacyjnego stołu zasiadł nawet Hiashi, który nie mógł przegapić okazji, by spędzić trochę czasu ze swoim przyszłym zięciem. Cała czwórka żywo rozmawiała i komentowała ostatnie wydarzenia.
- Żałuję, że Twoja walka została przerwana. Zapowiadała się fenomenalnie, chociaż jeden pojedynek byłby bardzo dynamiczny i na wysokim poziomie- powiedział ojciec bliźniaków. Neji spojrzał wymownie na siostrę, wiedział co pomiędzy linijkami, ojciec chciał przekazać. Resztę wieczoru Hiashi spędził w swoim gabinecie, zostawiając młodzież samym sobie.
- Już dawno nie jadłem tak dobrej kolacji. Samemu nie chce mi się gotować wykwintnie- powiedział Sasuke siadając na ganku posiadłości Hyuga.
- Raczej nie umiesz gotować, a nie że Ci się nie chce- dodał złośliwie Neji spoglądając się na Uchihę i śmiejąc się z przyjaciela.
- Może Sasuke doskonali tajniki zalewania wrzątkiem zupek w proszku- dodała Hinata i również wybuchnęła śmiechem. Sasuke spoglądał na dwójkę przyjaciół i szybko dodał
- Nie muszę umieć gotować, to będzie Twoja rola w przyszłości- spojrzał na Hinatę i dodał zgryźliwie.Na twarzy Hinaty pojawiło się zaskoczenie, nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Ej, za kogo mnie masz? Za prywatną kuchtę?- dodała wesoło
- Kobiety do kuchni, a nie do walki. Nie znasz takiego powiedzenia? Poza tym Hina, musisz uważać. Jak nie Ty to Haruno chętnie wejdzie do kuchni Sasuke- wtrącił rozbawiony Neji. Cała trójka totalnie się wyluzowała. Czuli się jak za dawnych lat. Bez problemów, szczęśliwi, z ambitnymi planami na przyszłość. Nie spodziewali się, ze życie tak da im nieźle po tyłkach. Neji musiał iść do ojca, który natychmiast go wzywał.
- Sasuke, jakie jest Twoje marzenie?- spytała Hinata siedząc na schodach i patrząc w gwiaździste niebo. Uchiha zamyślił się i usiadł obok Hyugi.
- Chcę dorwać brata- odpowiedział spokojnie.
- Dlaczego?- dopytała białooka.
- Chcę usłyszeć odpowiedź na jedno pytanie: DLACZEGO?- powiedział spokonie i też spojrzał na niebo.- Dlaczego ktoś kogo tak bardzo kochałem i szanowałem, zamienił się w potwora i zabrał mi całą rodzinę
- Staniesz na przeciwko niego i co dalej?- drążyła temat. Chciała poznać Sasuke zupełnie od środka, przedostać się przez jego mury.
- Nie wiem. Nigdy nie myślałem o takich szczegółach. To chyba pójdzie swoim torem jak już go spotkam- spojrzał na Hinatę- Zawsze zazdrościłem Ci tego, że masz Nejiego. Brata, który jest z Tobą i za Tobą. Pamiętam jak byliśmy dziećmi, to nie odstępował Ciebie na krok. Byliście nierozłączni- powiedział i przypominał sobie wszystkie momenty z dzieciństwa.
- Tak jest do tej pory. Nie wyobrażam sobie aby go kiedyś zabrakło w moim życiu- odpowiedziała dziewczyna bardzo poważnie.
- Fajnie jest mieć bliźniaka, co?- spytał Sasuke
- Wiesz dlaczego rodzą się bliźniaki?- zapytała Hinata Uchihe patrząc mu prosto w oczy.
- Nie- odpowiedział zaskoczony.
- Mówią, że bliźniaki to dusze kochanków, które w poprzednich wcieleniach nie mogły być razem. Ponieważ bogowie potrafią się zlitować, to pozwalają by przyszli na świat jako bliźniaki i od początku swojego życia mogli być razem. Połączeni nie miłością romantyczną, która może się skończyć i nie jest trwała, lecz miłością rodzeństwa, bowiem ona jest nieprzerwana.- na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, którego odwzajemnił jej towarzysz. Wiedział co chciała mu też przekazać, ale nie pozwalał, by to dotarło do jego wnętrza.
- Sasuke, proszę Cię- dodał cichutko- Nie pozwól, by zemsta zasłoniła Ci oczy. Są ludzie którym na Tobie zależy. Przyjaciół, znajomych, cała wioska.- spojrzała na twarz Sasuke, była kamienna, jak zwykle, beż żadnych emocji. Chłopak złapał małą dłoń Hinaty i mocno ścisnął.
- Hime, obiecaj mi jedno... Na wzgląd na wszystko to co nas łączyło, łączy i będzie łączyć.- jego głos brzmiał bardzo poważnie- Jeżeli kiedykolwiek oddalę się od Ciebie i innych tak bardzo, ze nie będę w stanie wrócić, gdy zajdę tak daleko, że stracę z oczu to co ważne i co gorsza to co słuszne... Będziesz tą osobą która mi to powie, a jak nie posłucham to powstrzymasz. Obiecaj mi!
- Dobrze Sasuke, obiecuję...- wiedziała, że te słowa mogą ją wiele w przyszłości kosztować.
Kochani zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie, może Wy pomożecie rozwiać moje wszelkie wątpliwości ;)
Pozdrawiam
RR
- Żałuję, że Twoja walka została przerwana. Zapowiadała się fenomenalnie, chociaż jeden pojedynek byłby bardzo dynamiczny i na wysokim poziomie- powiedział ojciec bliźniaków. Neji spojrzał wymownie na siostrę, wiedział co pomiędzy linijkami, ojciec chciał przekazać. Resztę wieczoru Hiashi spędził w swoim gabinecie, zostawiając młodzież samym sobie.
- Już dawno nie jadłem tak dobrej kolacji. Samemu nie chce mi się gotować wykwintnie- powiedział Sasuke siadając na ganku posiadłości Hyuga.
- Raczej nie umiesz gotować, a nie że Ci się nie chce- dodał złośliwie Neji spoglądając się na Uchihę i śmiejąc się z przyjaciela.
- Może Sasuke doskonali tajniki zalewania wrzątkiem zupek w proszku- dodała Hinata i również wybuchnęła śmiechem. Sasuke spoglądał na dwójkę przyjaciół i szybko dodał
- Nie muszę umieć gotować, to będzie Twoja rola w przyszłości- spojrzał na Hinatę i dodał zgryźliwie.Na twarzy Hinaty pojawiło się zaskoczenie, nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Ej, za kogo mnie masz? Za prywatną kuchtę?- dodała wesoło
- Kobiety do kuchni, a nie do walki. Nie znasz takiego powiedzenia? Poza tym Hina, musisz uważać. Jak nie Ty to Haruno chętnie wejdzie do kuchni Sasuke- wtrącił rozbawiony Neji. Cała trójka totalnie się wyluzowała. Czuli się jak za dawnych lat. Bez problemów, szczęśliwi, z ambitnymi planami na przyszłość. Nie spodziewali się, ze życie tak da im nieźle po tyłkach. Neji musiał iść do ojca, który natychmiast go wzywał.
- Sasuke, jakie jest Twoje marzenie?- spytała Hinata siedząc na schodach i patrząc w gwiaździste niebo. Uchiha zamyślił się i usiadł obok Hyugi.
- Chcę dorwać brata- odpowiedział spokojnie.
- Dlaczego?- dopytała białooka.
- Chcę usłyszeć odpowiedź na jedno pytanie: DLACZEGO?- powiedział spokonie i też spojrzał na niebo.- Dlaczego ktoś kogo tak bardzo kochałem i szanowałem, zamienił się w potwora i zabrał mi całą rodzinę
- Staniesz na przeciwko niego i co dalej?- drążyła temat. Chciała poznać Sasuke zupełnie od środka, przedostać się przez jego mury.
- Nie wiem. Nigdy nie myślałem o takich szczegółach. To chyba pójdzie swoim torem jak już go spotkam- spojrzał na Hinatę- Zawsze zazdrościłem Ci tego, że masz Nejiego. Brata, który jest z Tobą i za Tobą. Pamiętam jak byliśmy dziećmi, to nie odstępował Ciebie na krok. Byliście nierozłączni- powiedział i przypominał sobie wszystkie momenty z dzieciństwa.
- Tak jest do tej pory. Nie wyobrażam sobie aby go kiedyś zabrakło w moim życiu- odpowiedziała dziewczyna bardzo poważnie.
- Fajnie jest mieć bliźniaka, co?- spytał Sasuke
- Wiesz dlaczego rodzą się bliźniaki?- zapytała Hinata Uchihe patrząc mu prosto w oczy.
- Nie- odpowiedział zaskoczony.
- Mówią, że bliźniaki to dusze kochanków, które w poprzednich wcieleniach nie mogły być razem. Ponieważ bogowie potrafią się zlitować, to pozwalają by przyszli na świat jako bliźniaki i od początku swojego życia mogli być razem. Połączeni nie miłością romantyczną, która może się skończyć i nie jest trwała, lecz miłością rodzeństwa, bowiem ona jest nieprzerwana.- na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, którego odwzajemnił jej towarzysz. Wiedział co chciała mu też przekazać, ale nie pozwalał, by to dotarło do jego wnętrza.
- Sasuke, proszę Cię- dodał cichutko- Nie pozwól, by zemsta zasłoniła Ci oczy. Są ludzie którym na Tobie zależy. Przyjaciół, znajomych, cała wioska.- spojrzała na twarz Sasuke, była kamienna, jak zwykle, beż żadnych emocji. Chłopak złapał małą dłoń Hinaty i mocno ścisnął.
- Hime, obiecaj mi jedno... Na wzgląd na wszystko to co nas łączyło, łączy i będzie łączyć.- jego głos brzmiał bardzo poważnie- Jeżeli kiedykolwiek oddalę się od Ciebie i innych tak bardzo, ze nie będę w stanie wrócić, gdy zajdę tak daleko, że stracę z oczu to co ważne i co gorsza to co słuszne... Będziesz tą osobą która mi to powie, a jak nie posłucham to powstrzymasz. Obiecaj mi!
- Dobrze Sasuke, obiecuję...- wiedziała, że te słowa mogą ją wiele w przyszłości kosztować.
Kochani zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie, może Wy pomożecie rozwiać moje wszelkie wątpliwości ;)
Pozdrawiam
RR
Sen
-Hinata...- rozległ się delikatny, kobiecy głos... Białooka rozejrzała się dookoła, lecz było ciemno, nic nie widziała, otaczała ją dziwna pustka.
- Hime...- usłyszała wyraźniej za sobą. Odwróciła się w kierunku źródła słów. "To znowu ta kobieta" pomyślała Hyuga. Już kiedyś ją widziała, białowłosą, piękną damę ze snu. "Czyżbym znowu śniła?"
- Kim jesteś?- zapytała się kobiety, jednak nie uzyskała odpowiedzi. Towarzyszka z daleka spoglądała na Hyugę. Nagle przerwała panującą ciszę.
- Wiesz, że są łzy co jak ogień palą? Kary dla których nie ma sędziego... Ból którego nie można ukoić- na jej policzku coś zabłysnęło, jakby łza, albo kryształ, który spadł w czeluści pod ich stopami.
- Kim jesteś?- powtórzyła Hinata, była zaniepokojona, nie czuła się bezpiecznie w obecności tej kobiety.
- Kim jestem? Dowiesz się, jak nauczysz się mnie słuchać- dodała i uśmiechnęła się w stronę młodej kunoichi- Jesteś słaba, musisz się jeszcze wiele nauczyć... a jeszcze więcej dowiedzieć. Bądź czujna i pamiętaj, że nie wszystko jest tym na co wygląda.- uśmiechnęła się w stronę Hyugi. W tym momencie krajobraz się zmienił, zupełnie jakby ktoś zapalił światło. Znajdowały się nad dziwnym jeziorkiem. Spojrzała na białą kobietę.
- Dlaczego ciągle mówisz do mnie w ten sposób? Nie możesz jaśniej przekazywać mi Twoje "mądrości"?- spytała zniecierpliwiona. Nagle zauważyła dziwną czerwoną nić biegnącą od jej prawej dłoni w stronę jeziora.
- Widzisz tą czerwoną wstęgę? To Twoje przeznaczenie... Znajduje się po drugiej stronie jeziora, tam też odnajdziesz swoją przyszłość.- wskazała placem na drugi brzeg jeziora. Hinata widziała tam zarys postaci, ale nie była w stanie jej zidentyfikować. Postanowiła ruszyć w tamtym kierunku, jednak nie mogła pokonać wody. Jej stopy pomimo, że umiejętności korzystania z czakry w celu poruszania się po tafli wody były na wysokim poziomie, to zaczynały się topić. Białowłosa ze spokojem spoglądała na Hyugę.
- Co się dzieje?- zapytała się jej zszokowana Hinata.
- Mówiłam Ci, jesteś za słaba. Musisz stać się silniejsza i pokonać samą siebie. Nie martw się, los poczeka, w końcu nie można go zmienić- podała rękę topiącej się białookiej kunoichi
- Ja też musiałam wiele przejść by poznać i zrozumieć swój los. Jednak żałuje, że nic z nim nie zrobiłam. Nie mam tego kogo kocham, a nawet moich wrogów. Teraz rozumiem, jakie to straszne uczucie. Gdybym tylko mogła...- westchnęła cicho.
- Chyba nigdy nie jest zbyt późno by zmienić swoje życie- dodała Hinata. Poczuła wyraźnie smutek swojej rozmówczyni, który bardzo ją przygnębił.
- Teraz wracaj do siebie, czeka Cię ostatnia szansa na uratowanie Twojego przyjaciela. Od Ciebie zależy jak ją wykorzystasz...- w tym momencie Hinata poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Obudziła się, była w swoim pokoju, a obok niej stał Neji.
- Zasnęłaś... To teraz wstawaj i ogarnij się szybko, mamy gościa- powiedział wskazując za siebie. W drzwiach stał Sasuke i pełen spokoju spoglądał na rodzeństwo.
- Cześć, już się zbieram- odpowiedziała i energicznie wstała ze swojego łóżka. Jednak jej myśli wracały do tajemniczej kobiety "Ciekawe kiedy ją spotkam". Ogarnęła szybko włosy, poprawiła ubranie i z chłopakami ruszyła na kolację. Kątem oka spoglądała na Sasuke, musiała wymyślić sposób by do niego dotrzeć i zrozumieć w pełni jego plany i uczucia.
- Hime...- usłyszała wyraźniej za sobą. Odwróciła się w kierunku źródła słów. "To znowu ta kobieta" pomyślała Hyuga. Już kiedyś ją widziała, białowłosą, piękną damę ze snu. "Czyżbym znowu śniła?"
- Kim jesteś?- zapytała się kobiety, jednak nie uzyskała odpowiedzi. Towarzyszka z daleka spoglądała na Hyugę. Nagle przerwała panującą ciszę.
- Wiesz, że są łzy co jak ogień palą? Kary dla których nie ma sędziego... Ból którego nie można ukoić- na jej policzku coś zabłysnęło, jakby łza, albo kryształ, który spadł w czeluści pod ich stopami.
- Kim jesteś?- powtórzyła Hinata, była zaniepokojona, nie czuła się bezpiecznie w obecności tej kobiety.
- Kim jestem? Dowiesz się, jak nauczysz się mnie słuchać- dodała i uśmiechnęła się w stronę młodej kunoichi- Jesteś słaba, musisz się jeszcze wiele nauczyć... a jeszcze więcej dowiedzieć. Bądź czujna i pamiętaj, że nie wszystko jest tym na co wygląda.- uśmiechnęła się w stronę Hyugi. W tym momencie krajobraz się zmienił, zupełnie jakby ktoś zapalił światło. Znajdowały się nad dziwnym jeziorkiem. Spojrzała na białą kobietę.
- Dlaczego ciągle mówisz do mnie w ten sposób? Nie możesz jaśniej przekazywać mi Twoje "mądrości"?- spytała zniecierpliwiona. Nagle zauważyła dziwną czerwoną nić biegnącą od jej prawej dłoni w stronę jeziora.
- Widzisz tą czerwoną wstęgę? To Twoje przeznaczenie... Znajduje się po drugiej stronie jeziora, tam też odnajdziesz swoją przyszłość.- wskazała placem na drugi brzeg jeziora. Hinata widziała tam zarys postaci, ale nie była w stanie jej zidentyfikować. Postanowiła ruszyć w tamtym kierunku, jednak nie mogła pokonać wody. Jej stopy pomimo, że umiejętności korzystania z czakry w celu poruszania się po tafli wody były na wysokim poziomie, to zaczynały się topić. Białowłosa ze spokojem spoglądała na Hyugę.
- Co się dzieje?- zapytała się jej zszokowana Hinata.
- Mówiłam Ci, jesteś za słaba. Musisz stać się silniejsza i pokonać samą siebie. Nie martw się, los poczeka, w końcu nie można go zmienić- podała rękę topiącej się białookiej kunoichi
- Ja też musiałam wiele przejść by poznać i zrozumieć swój los. Jednak żałuje, że nic z nim nie zrobiłam. Nie mam tego kogo kocham, a nawet moich wrogów. Teraz rozumiem, jakie to straszne uczucie. Gdybym tylko mogła...- westchnęła cicho.
- Chyba nigdy nie jest zbyt późno by zmienić swoje życie- dodała Hinata. Poczuła wyraźnie smutek swojej rozmówczyni, który bardzo ją przygnębił.
- Teraz wracaj do siebie, czeka Cię ostatnia szansa na uratowanie Twojego przyjaciela. Od Ciebie zależy jak ją wykorzystasz...- w tym momencie Hinata poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Obudziła się, była w swoim pokoju, a obok niej stał Neji.
- Zasnęłaś... To teraz wstawaj i ogarnij się szybko, mamy gościa- powiedział wskazując za siebie. W drzwiach stał Sasuke i pełen spokoju spoglądał na rodzeństwo.
- Cześć, już się zbieram- odpowiedziała i energicznie wstała ze swojego łóżka. Jednak jej myśli wracały do tajemniczej kobiety "Ciekawe kiedy ją spotkam". Ogarnęła szybko włosy, poprawiła ubranie i z chłopakami ruszyła na kolację. Kątem oka spoglądała na Sasuke, musiała wymyślić sposób by do niego dotrzeć i zrozumieć w pełni jego plany i uczucia.
"Jeszcze nie jest za późno..."
sobota, 7 marca 2015
17. Żniwa "Boga Śmierci"
Cała trójka była w drodze do Kurenai-sensei. Otaczała ich zażarta walka, krzyki i odgłosy walących się budynków. Nagle na przeciwko nich pojawiła Yuhi.
- Sensei!- krzyknęła w stronę kobiety Hinata.
- To Wy! Dobrze, ze nic się Wam nie stało. A gdzie reszta? Kiba, Shino i Lee?- zapytała zaniepokojona.
- Postanowiliśmy się rozdzielić, reszta musi być w innej części miasta- dodał szybko Neji. Za plecami Kurenai znajdowała się dziwna fioletowa bariera- Co to?- zapytał młody Hyuga, wskazując na dziwny obiekt.
- Nasz Czcigodny Hokage tam się znajduje- odpowiedziała Sensei.
- Na co czekamy? Musimy się tam dostać!- krzyknęła szybko Hinata i ruszyła w stronę bariery. Jednak drogę zastawiła je Kakashi. Dziewczyna była zaskoczona reakcją mężczyzny. Z wielkim zaskoczeniem patrzyła na Kakashiego.
- Hinata, nie możemy się wtrącać. Zapamiętaj... Są dwa rodzaje walki. A my, jako ci, którzy z walką mają do czynienia na co dzień, winniśmy umieć je odróżniać. W niektórych walkach stawką jest życie, w innych zaś własna duma i honor!- powiedział do białookiej. Hinata zatrzymała się, zrozumiała, że przeciwnik jest kimś wyjątkowym. Postanowiła odpuścić...
- Musimy zająć się tymi wstrętnymi gadami. Żrą ile widzą... Neji, zostaw ten babiniec i chodź na męską rozgrywkę- dodał spoglądając na Hyugę.
- Uważaj na siebie- odrzekł w kierunku siostry i ruszył za Kakashim. Dziewczyny pozostały same. Kurenai jak świetny dowódca wydawał rozkazy pozostałym ninja, starając się ogarnąć chaos który zapanował. Hinata i Tenten pomagały rannym i kierowały do punktów medycznych.
- Sensei!- krzyknęła w stronę kobiety Hinata.
- To Wy! Dobrze, ze nic się Wam nie stało. A gdzie reszta? Kiba, Shino i Lee?- zapytała zaniepokojona.
- Postanowiliśmy się rozdzielić, reszta musi być w innej części miasta- dodał szybko Neji. Za plecami Kurenai znajdowała się dziwna fioletowa bariera- Co to?- zapytał młody Hyuga, wskazując na dziwny obiekt.
- Nasz Czcigodny Hokage tam się znajduje- odpowiedziała Sensei.
- Na co czekamy? Musimy się tam dostać!- krzyknęła szybko Hinata i ruszyła w stronę bariery. Jednak drogę zastawiła je Kakashi. Dziewczyna była zaskoczona reakcją mężczyzny. Z wielkim zaskoczeniem patrzyła na Kakashiego.
- Hinata, nie możemy się wtrącać. Zapamiętaj... Są dwa rodzaje walki. A my, jako ci, którzy z walką mają do czynienia na co dzień, winniśmy umieć je odróżniać. W niektórych walkach stawką jest życie, w innych zaś własna duma i honor!- powiedział do białookiej. Hinata zatrzymała się, zrozumiała, że przeciwnik jest kimś wyjątkowym. Postanowiła odpuścić...
- Musimy zająć się tymi wstrętnymi gadami. Żrą ile widzą... Neji, zostaw ten babiniec i chodź na męską rozgrywkę- dodał spoglądając na Hyugę.
- Uważaj na siebie- odrzekł w kierunku siostry i ruszył za Kakashim. Dziewczyny pozostały same. Kurenai jak świetny dowódca wydawał rozkazy pozostałym ninja, starając się ogarnąć chaos który zapanował. Hinata i Tenten pomagały rannym i kierowały do punktów medycznych.
- Hinata, co widzisz?- spytała Sensei swoją podopieczną. W tym momencie dziewczyna aktywowała Byakugana.
- Widzę... Las, wiem to dziwne, ale wszędzie jest pełno drzew. Są cztery osoby, nie zaraz... Tylko dwie, reszta to klony Hokage, który jest ciężko ranny!- szpiegowanie jednak przerwał atak przedstawiciela wioski piasku. Pierwsza do ataku ruszyła Kurenai. Szybkimi, sprawnymi ciosami raniła przeciwnika, jednak fala piasku odrzuciła ją od oponenta. Tenten ruszyła w kierunku leżącej Sensei. W kierunku dziewczyn poleciało kilka dziwnych, piaskowych kul. Hinata szybko przystąpiła do defensywy. Błyskawicznym obrotem ciała ochroniła towarzyszki przed atakiem. Sprawnie wyciągnęła Sode no Shirayuki i ruszyła w kierunku ninja piasku. Kilka szybkich ciosów wystarczyło by przeciwnik skupił się tylko na białej broni. Hyuga nie czekała, zadając potężny, przeszywający cios z lewej ręki. Wróg nie miał szans... Odwróciła się w kierunku Tenten, jednak dziewczyna wraz z Kurenai skupiały się na własnej walce. Nagle, fioletowa zasłona opadła. Hyuga kątem oka zauważyła dziwnego chłopaka. Wysoki, ciemna karnacja, tatuaże na twarzy, prawie jak u Sasuke, a na dodatek 3 pary rąk. "To pewnie on utrzymywał barierę. Skurczysyn... Nie mogę pozwolić mu uciec" Białooka ruszyła w stronę przeciwnika. Ten jednak dostrzegł nadchodzący atak. W kierunku Hinaty poleciała przedziwna kula, która w zetknięciu z jej ciałem, zamieniła się w wielką pajęczynę.
- Cholera!- krzyknęła próbując wydostać się z pułapki. Przeciwnik zbliżył się do dziewczyny.
- No proszę... Jaka smakowita muszka. Schrupałbym Cię chętnie, ale mam parę rzeczy na głowie. Jaka szkoda...- powiedział spoglądając na księżycooką. Uśmiechnął się i ruszył w kierunku pozostałych ninja, przypuszczalnie swoich towarzyszy. Hinata była wściekła na siebie. Nie rozumiała, jak mogła dać się złapać w tak prostą pułapkę. Tenten podbiegła do przyjaciółki i rozcięła lepiącą się pajęczynę.
- Co się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Nic, dałam się podejść jak dziecko- odpowiedziała wkurzona Hyuga- kiedyś go dorwę, obiecuję!- dodała, ściągając z głowy reztki pajęczyny. Nagle w miejscu gdzie opadła bariera zrobił się szum i zaczęły dobiegać krzyki.
- Czcigodny Hokage!
(Kilka dni później)
Trzeci Czcigodny Hokage był cudownym człowiekiem, którego kochali i szanowali mieszkańcy
Konohy. Wiedział o tym i nie zawahał się dać za tych ludzi najwyższą cenę, życie. Pogrzeb odbył się kilka dni później. Cała Konoha zjawiła się, by po raz ostatni pożegnać zarówno swojego Hokage, ale co najważniejsze przyjaciela i wielkiego wojownika. Nawet niebo opłakiwało jego śmierć. Rzęsisty deszcz leciał z nieba, a potoki wody spływały ulicami Konohy, a wraz z nimi "brudy" po walce. Wioska piasku poddała się. W wyniku intrygi głównego wroga, Orochimaru, zostali oszukani i wykorzystani, również tracąc swojego Kazakage. Tak naprawdę nikt nie był zwycięzcą, lecz wielkim przegranym. Obie strony konfliktu poniosły ogromne straty. Hinata tuż obok brata i ojca, stała na czele całego klanu. Hiashi, jako członek Rady Konohy, zabrał głos na uroczystości pogrzebowej.
Konohy. Wiedział o tym i nie zawahał się dać za tych ludzi najwyższą cenę, życie. Pogrzeb odbył się kilka dni później. Cała Konoha zjawiła się, by po raz ostatni pożegnać zarówno swojego Hokage, ale co najważniejsze przyjaciela i wielkiego wojownika. Nawet niebo opłakiwało jego śmierć. Rzęsisty deszcz leciał z nieba, a potoki wody spływały ulicami Konohy, a wraz z nimi "brudy" po walce. Wioska piasku poddała się. W wyniku intrygi głównego wroga, Orochimaru, zostali oszukani i wykorzystani, również tracąc swojego Kazakage. Tak naprawdę nikt nie był zwycięzcą, lecz wielkim przegranym. Obie strony konfliktu poniosły ogromne straty. Hinata tuż obok brata i ojca, stała na czele całego klanu. Hiashi, jako członek Rady Konohy, zabrał głos na uroczystości pogrzebowej.
- Żegnamy dzisiaj "Wielkiego Człowieka". Wielkiego nie tylko pod względem pozycji, siły, ale szczególnie wielkiego serca. Kochał Konohe, każdego mieszkańca, był niczym ojciec, który uczył i karcił. Prowadził nas przez wojny, ataki nieprzyjaciela, ale co najważniejsze uczył co to znaczy być Prawdziwym Ninja. Ale nie zapominajmy też o tych co polegli, pozostałych ninja, którzy walczyli by chronić innych. Oddajmy im cześć i nie zapomnijmy...- powiedział dostojnym, patetycznym głosem. To była chwila dla każdego z mieszkańców. przypominali sobie dobrego, starego Saturobi Hiruzena. Wspaniałego Trzeciego Hokage...
Po uroczystości pożegnalnej, Hinata podeszła do drużyny 7. Chciała się upewnić, czy ich misja się powiodła i w jakim są stanie, gdyż wcześniej nie miała okazji się z nimi spotkać.
- Cieszę się, że wróciliście cali i zdrowi- powiedziała do Bandy Naruto.
- Tak, dobrze Cię widzieć Hinata. Wioska jest w strasznej kondycji- odpowiedział Naruto
- Ty też nie wyglądasz najlepiej, dość jesteś poobijany- zmartwiła się wyglądem blondasa. Miał pełno zadrapań, w prawdzie opatrzonych, ale musiał przejść poważną walkę. Spojrzała na Sasukę, ale unikał kontaktu wzrokowego.
- Muszę wracać do domu- wtrąciła Haruno i odwróciła się w kierunku wioski. Naruto natychmiast podążył za swoją ukochaną. Hinata dziwiła się, jak można tak biegać za drugą osobą. Tym bardziej, że Sakura nawet nie spogląda na Naruto "sympatycznym wzrokiem". Żal jej się zrobiło tego szalonego blondasa.
- Co Cię gryzie?- spytała Sasuke, który wyraźnie był podirytowany. Spojrzał na dziewczynę.
- Nic- odrzekł krótko i chłodno. Hinata poczuła, że Uchiha zupełnie nie ma ochoty na rozmowę. Zrobiło jej się dość przykro, jednak nie chciała tego okazywać.
- Ok, rozumiem. Jeżeli zmienisz zdanie i zechcesz pogadać, to wiesz gdzie możesz przyjść- odpowiedziała i odwróciła się w stronę rodziny. Nagle poczuła dłoń na nadgarstku.
- Hime, wybacz... Ostatnie wydarzenia, Orochimaru, walka z Gaarą...- patrzył na Hyugę swoimi czarnymi oczami. Po raz pierwszy, od dłuższego czasu, Hinata dostrzegła w nich tego prawdziwego, dawnego Sasuke.
- Rozumiem, nie przejmuj się- odpowiedziała na słowa chłopaka.
- Nie chciałem byś dostała odłamkiem.- wyraźnie miał poczucie winy.
- Będziemy dzisiaj czekać na Ciebie- dodała uśmiechając się do Uchihy. Uścisk doni osłabł, a palce zsunęły się po dłoni dziewczyny. Hinata dziwnie się poczuła. Szybko wróciła do brata, który dyskutował ze swoim Gai-sensei, Spojrzała na swoją dłoń, którą przed chwilą trzymał Sasuke.
- Coś się stało?- zapytał brat widząc dziwne zachowanie siostry.
- Deja vu...?- wyszeptała.
- Dobrze się czujesz?- zapytał troskliwie - Zaprowadzę Cię do domu- objął siostrę i ruszyli w kierunku posiadłości. Główne skrzydło było puste, gdyż ojciec udał się na naradę. Ruszyli do sypialni Nejiego. Hinata zapowiedziała bratu wizytę Uchihy i opisała sytuację na pogrzebie Hokage.
- Hmmm... Coś musiało się wydarzyć podczas pogoni za tymi z wioski z piasku. Może akurat Tobie powie, co mu dolega- położył się na łóżku. Miał jedyną okazję by troszkę odetchnąć, był zmęczony tymi wszystkimi dzisiejszymi spotkaniami. Bliźniaczka usiadła obok niego.
- Neji, myślisz że można mu jeszcze pomóc?- spytała, jednak nie spojrzała na brata. Ten zamilkł na chwilę i nagle odpowiedział:
- Nie, jeśli tego sam nie chce- zapadła przygnębiająca cisza. Hinata wiedziała, że pozostało im tylko czekać...
Subskrybuj:
Posty (Atom)